Więcej

Śląsk chce szybko wrócić do ekstraklasy. "Znamy swoją wartość i mamy swoje ambicje"

Śląsk chce szybko wrócić do ekstraklasy. "Znamy swoją wartość i mamy swoje ambicje"
Śląsk chce szybko wrócić do ekstraklasy. "Znamy swoją wartość i mamy swoje ambicje"PAP / EPA
Po spadku i rewolucji kadrowej Śląsk Wrocław chce szybko powrócić do piłkarskiej ekstraklasy. Prezes klubu Michał Mazur w rozmowie z PAP zaznaczył jednak, że nie chce awansu robić na kredyt.

Rok temu o tej porze Śląsk żył meczami w eliminacjach Ligi Konferencji, a teraz przygotowuje się do pojedynku z Wieczystą Kraków, która jest beniaminkiem pierwszej ligi. Wrocławianie zaliczyli spektakularny zjazd.

"Robimy wszystko i tak układamy klub finansowo, organizacyjnie i sportowo, aby dać sobie szanse powrotu do ekstraklasy już w tym sezonie. Nie jest jednak tak, że my się czujemy pewnie. Znamy swoją wartość, mamy swoje ambicje, ale podobnie mówi w pierwszej lidze wiele innych klubów. Nikt się przed nami nie położy na murawie tylko dlatego, że jesteśmy Śląsk Wrocław i zaledwie rok temu graliśmy w pucharach" – przyznał w rozmowie z PAP Mazur.

Jeszcze trwał sezon, a włodarze klubu już rozmawiali z trenerem Ante Simundzą o przedłużeniu umowy. Słoweniec wywarł bardzo pozytywne wrażenie na piłkarzach, działaczach, a także kibicach. Kiedy udało się namówić szkoleniowca na pozostanie we Wrocławiu, rozpoczęła się przebudowa zespołu.

"Ja bym jeszcze dodał jedną bardzo ważną rzecz: zatrudnienie Darka Sztylki jako dyrektora sportowego. Darek jest człowiekiem Śląska. Nie trzeba go było namawiać do przyjścia, bo dla niego Śląsk nie jest tylko miejscem pracy. Zamienił Wisłę Płock, czyli klub z ekstraklasy, na pierwsza ligę, co wiele o nim mówi. Poza tym chciałem mieć człowieka, któremu ufam i który zna od podszewki pierwszą ligę" – wyjaśnił Mazur.

Patrząc na liczby, w Śląsku nie doszło do przebudowy składu, ale totalnej rewolucji. Do tego momentu odeszło 14 piłkarzy, a przyszło dziesięciu. Jest niemal pewne, że liczba tych pierwszych jeszcze wzrośnie, a nie jest też wykluczone, że dojdzie jeszcze ktoś nowy.

Mazur zgodził się, że liczby robią wrażenie, ale jeżeli spojrzy się na te zmiany w pewnym kontekście, nie są już tak porażające.

"Na przykład linia obrony nie zmieniła się zasadniczo. W pomocy też mamy zawodników, którzy już w wiosną odgrywali ważną rolę. Odeszli natomiast zawodnicy, których i tak wiosną ich nie było u nas, bo byli na wypożyczeniu. Jak dojdziemy do szczegółów, to się okaże, że aż tak wielkiej rewolucji nie było" – dodał prezes Śląska.

W klubie z Wrocławia nie ma już m.in. Rafała Leszczyńskiego (Wisła Płock), Jose Pozo (Pogoń Szczecin), Aleksandra Paluszka (GKS Katowice), czy Assada Al-Hamlawiego (Universitatea Craiova). Przyszli za to Patryk Sokołowski (Cracovia), Michał Szromnik (Górnik Zabrze), a także Przemysław Banaszak i Damian Warchoł (obaj Górnik Łęczna).

Część piłkarzy odeszła, bo akurat wygasały im umowy i nie chcieli grać w pierwszej lidze, kilku zostało sprzedanych, ale byli też tacy, z którymi zostały rozwiązane umowy i powodem nie zawsze był poziom sportowy, ale wysokość kontraktu. Nie jest tajemnicą, że po spadku Śląsk szukał i szuka nadal oszczędności, bo budżet będzie znacznie mniejszy.

"Śląsk spędził ostatnie 17 lat w ekstraklasie, ale nie mówię tego, aby udowodnić, że należy nam się miejsce w ekstraklasie. Mówię o tym, bo przez 17 lat klub był rozwijany i funkcjonował w realiach ekstraklasy. W ekstraklasie do podziału będzie prawie 300 milionów złotych i Śląsk był tego beneficjentem. Teraz to źródło z dnia na dzień wyschło. W pierwszej lidze dostaniemy z dziesięć procent tego, co dostawaliśmy w ekstraklasie. To jest przepaść i wyzwanie, aby poukładać klub w nowej finansowej rzeczywistości" – wyjaśnił Mazur.

Większościowym udziałowcem Śląska jest miasto Wrocław, które kilka tygodni temu ogłosiło kolejny już przetarg na sprzedaż klubu. Zgłosiło się trzech chętnych, ale to nie oznacza, że tym razem proces prywatyzacji się uda.

"Nie czekamy, co się wydarzy, tylko robimy swoje. Może to dziwnie zabrzmi, ale chcemy wyciągnąć jakieś korzyści z tego spadku i zrestrukturyzować klub, zmienić pewne rzeczy i poukładać inaczej. Nie będziemy robili awansu na zasadzie: może się uda i wtedy pospłacamy długi. Ten klub ma i będzie funkcjonować na zdrowych zasadach" – podsumował prezes Śląska.

Pierwszy mecz o punkty wrocławianie zagrają z Wieczystą Kraków (18 lipca, godz. 18).

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen