Mecz w Lubinie lepiej zaczął się dla gospodarzy, którzy po sześciu minutach prowadzili po golu Leonardo Rochy. Motor naciskał, ale gole zdobył dopiero po przerwie.
"Początek był bardzo dobry. Strzeliliśmy bramkę po niezłej akcji i później zaczęło się najgorsze. Cofnęliśmy się zbyt mocno i dobrze, że nie straciliśmy wtedy gola oraz dowieźliśmy do przerwy 1:0. Mogliśmy lepiej utrzymywać się przy piłce, bo w taką pogodę biegając za futbolówką traci się dużo sił. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy to poprawić. Nie zrobiliśmy tego. Dostaliśmy dwie bramki w dwie minuty. Dobrze, że mieliśmy dużo czasu do końca meczu" – powiedział po meczu trener Leszek Ojrzyński.
Zagłębie przejęło inicjatywę, atakowało, ale do remisu doprowadziło dopiero po strzale z rzutu karnego. Gola na wagę jednego punktu zdobył Michalis Kosidis.
"Pressowaliśmy i wymuszaliśmy błędy rywala. Posiłkowaliśmy się też zmianami, dały one energię i bramkę, dzięki której dopisujemy jeden punkt. Trzeba go szanować. Dalej pracujemy. Szacunek dla zawodników za to, że dzisiaj wyszli, bo trzech piłkarzy wybiegło na murawę na własną odpowiedzialność. Mieli problemy w tygodniu i szacunek dla nich za poświęcenie. Drżeliśmy do końca o pewne ruchy i dopiero rano podjęliśmy decyzję" – dodał trener Zagłębia.
Szkoleniowiec Motoru nie ukrywał, że nie jest zadowolony z kolejnego remisu. Jak powiedział, mogą mieć pretensje tylko do siebie, że nie udało się wygrać w Lubinie.
"Już do przerwy mogliśmy przynajmniej remisować. Po przerwie szybko zdobyliśmy dwa gole. Później chcieliśmy przetrwać, a powinniśmy grać. Uważam, że powinniśmy dążyć do zdobycia trzeciej bramki zamiast uniknąć drugiej. Musimy zacząć tym lepiej zarządzać, a stać nas na to, ale niestety nie poszliśmy w takim kierunku w tym meczu. Zagłębie strzeliło na 2:2 po słusznym karnym. Nasze kontry były średniej jakości. Ostatecznie jestem zawiedziony z jednego punktu. Zagłębie było dobrze dysponowane, ale my nie utrzymaliśmy wyniku poprzez grę w piłkę" – podsumował mecz Mateusz Stolarski.