Spotkanie rozgrywane w Kielcach lepiej rozpoczęli gospodarze, ruszając odważnie do ofensywy, jednak nie zdołali zaskoczyć obrony rywali. Zrobili to za to goście, którzy dość nieoczekiwanie otworzyli wynik jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa. Fantastyczne dośrodkowanie z głębi pola posłał Dominik Kun, a akcję mocnym strzałem głową wykończył niezawodny Łukasz Sekulski, zdobywając ósmą bramkę w tym sezonie.
Podopieczni Jacka Zielińskiego po straconym golu znów regularnie zaczęli gościć pod polem karnym Wisły, lecz brakowało im skuteczności. Potężne uderzenie Martina Remacle'a przeleciało tuż nad bramką, z kolei zaskakujący strzał z lewej strony boiska niezwykle aktywnego od pierwszych minut Nikodema Niskiego tafił w poprzeczkę. Przed przerwą po indywidualnym rajdzie i efektownym minięciu obrońcy Xaviera Dziekońskiego próbował zaskoczyć Andrias Edmundsson, jednak bramkarz Korony popisał się refleksem.
No, no, Nono!
Czujność musiał zachowywać także Rafał Leszczyński, który chwilę po zmianie stron zatrzymał Tamara Svetlina w sytuacji sam na sam. Wkrótce po drugiej stronie boiska przed szansą na dublet stanął Sekulski, ale i tym razem górą był golkiper złocisto-krwistych.
W 64. minucie Dziekońskiego pokonał go Wiktor Nowak, dopadając do odbitej przez niego piłki po strzale Daniego Pacheco z rzutu wolnego. Do gospodarzy uśmiechnęło się jednak szczęście, gdyż po analizie VAR sędzia anulował trafienie ze względu na spalonego.
Obaj trenerzy robili wszystko, by pomóc swojej drużynie, dokonując serii zmian. Lepszego "nosa" miał jednak szkoleniowiec ekipy z Kielc. W 84. minucie strzał z dystansu oddał rezerwowy Nono, a tuż przed bramkarzem piłkę głową odbił jeszcze Konstantinos Sotiriou, umieszczając piłkę w bramce i ustalając wynik spotkania na 1:1. Remis pozwolił Wiśle Płock awansować na pierwsze miejsce w tabeli, choć przed końcem roku zespół Mariusza Misiury mogą wyprzedzić Raków i Jagiellonia, które mają do rozegrania zaległe mecze.

