Po remisie 3:3 w Premier League z Leeds w sobotę wydawało się, że sytuacja w Liverpoolu nie może być bardziej napięta. Wtedy jednak Mohamed Salah wyszedł przed kamery i wylał wszystkie swoje żale, nie stroniąc od daleko idących, nie zawsze uprawnionych wniosków.
To był prawdziwy moment wyznaczenia granicy przez skrzydłowego. To wywiad, jakiego praktycznie nie spotyka się w czasach, gdy kluby i piłkarze są szkoleni medialnie i robią wszystko, by nie dopuścić do wypłynięcia ewentualnych problemów na zewnątrz. Teraz Liverpool stoi przed wyborem: Slot czy Salah? Kogo powinien wybrać?
Co właściwie powiedział Salah?
Bardzo dużo, i to w sposób bardzo szczery. Salah szczegółowo opowiedział o tym, że jego relacja ze Slotem jest całkowicie zerwana, a on sam czuje się kozłem ofiarnym w związku ze słabą formą drużyny, mimo ogromu pracy, jaką wykonał przez ostatnie osiem lat.
Nie będziemy cytować wszystkiego, bo tekst miałby dobry tysiąc słów, ale przytoczymy najważniejsze fragmenty. Cała sprawa zaczęła się od tego, że Salah w trzech ostatnich meczach Liverpoolu siedział na ławce rezerwowych, po raz pierwszy dotąd.
Zapytany o to, odpowiedział: "Siedzę na ławce przez 90 minut! Trzeci raz z rzędu, chyba pierwszy raz w karierze. Szczerze mówiąc, jestem bardzo, bardzo rozczarowany. Przez lata zrobiłem dla tego klubu naprawdę dużo, zwłaszcza w poprzednim sezonie".
"Teraz siedzę na ławce i nie wiem dlaczego. Mam wrażenie, że klub wrzucił mnie pod autobus. Tak się czuję. Myślę, że jest jasne, że ktoś chciał, żebym to ja poniósł całą winę".
Salah po meczu Liverpoolu z Brighton 13 grudnia wyjedzie na Puchar Narodów Afryki. Przyznał, że poprosił rodziców, by przyszli na ten mecz, bo może to być jego pożegnanie z klubem. To brzmi bardzo jednoznacznie.
Czy Slot miał rację, odstawiając Salaha?
Pamiętacie, gdy Cristiano Ronaldo wrócił do Man United i popadł w konflikt z Erikiem ten Hagiem po tym, jak został odsunięty za brak zaangażowania w grę defensywną? To bardzo podobna sytuacja. W przeszłości Salah mógł sobie pozwolić na brak powrotów do obrony, bo za nim grał Trent Alexander-Arnold, który wielokrotnie ratował Liverpool dzięki niesamowitemu przeglądowi pola, jakiego nie ma chyba żaden inny prawy obrońca na świecie.
Alexandra-Arnolda nie ma, by go asekurować, a liczba goli i asyst Salaha spadła, bo Liverpool zmienia taktykę, by lepiej wykorzystać nowych zawodników i nie być tak zależnym od jednego piłkarza. Porażka 1:2 z Chelsea na początku sezonu była chyba momentem, który najbardziej obnażył Salaha. Marc Cucurella po meczu przyznał, że Chelsea celowo atakowała jego stronę. Zawodnicy The Blues wiedzieli, że neutralizując jego, częściowo neutralizują Liverpool.
Patrząc tylko na formę, Slot miał pełne prawo posadzić Salaha na ławce. To niekoniecznie wina Salaha, że Liverpool traci teraz tyle bramek, ale postawienie na bardziej solidną defensywę i wystawienie na prawej Dominika Szoboszlaia, który jest najlepszym zawodnikiem tego sezonu, wydaje się logiczne, gdy drużyna przeżywa kryzys pewności siebie.
Salah zdradził też trochę szczegółów o relacji ze Slotem. Zasugerował wprost, że menedżer się od niego odsunął, mimo że rozmawiali o tej sytuacji. Nie wiemy, co dokładnie się wydarzyło, ale obaj na pewno mogli to rozegrać inaczej. Czy "opcja atomowa" ze strony Salaha była uzasadniona?
Co mówią liczby?
Salah i Liverpool dobrze rozpoczęli sezon. Mistrzowie pokonali Bournemouth 4:2 w pierwszym meczu Premier League, a ich gwiazda tradycyjnie strzeliła gola na inaugurację. Nie wszystko jednak było kolorowe, bo już wtedy pojawiały się pierwsze pęknięcia. Liverpool zbyt często polegał na indywidualnych przebłyskach i golach w końcówce, a po porażce 1:2 z Crystal Palace wszystko się posypało.
Od tamtego spotkania Liverpool przegrał dziewięć, zremisował dwa i wygrał trzy mecze we wszystkich rozgrywkach. Salah rozpoczął dziewięć z tych spotkań, w tym dwa z trzech zwycięstw, zdobywając dwa gole, ale także doświadczając ośmiu z dziewięciu porażek.
W Premier League, od porażki z Palace, Liverpool zdobył tylko trzy punkty, gdy Salah grał od początku, a pięć, gdy go zabrakło. Różnica nie jest duża, ale drużyna Slota (próba jest na razie bardzo ograniczona) radzi sobie lepiej bez Salaha w składzie.
Werdykt
Smutne, że do tak toksycznej sytuacji doszło. Obie strony mają powody, by uważać swoje argumenty za słuszne, ale wywiad Salaha postawił sprawę na ostrzu noża: "albo on, albo ja". Egipcjanin ma kontrakt jeszcze przez 18 miesięcy i prawdopodobnie odejdzie latem, niezależnie od tego, co wydarzy się w tym sezonie.
Jeśli chodzi o Slota, nie ma on takiego zaufania u fanów jak Salah, a przy słabszych wynikach już wcześniej groziła mu utrata pracy.
Niestety, dziś możemy zobaczyć Liverpool bez Salaha i bez Slota na stanowisku menedżera. Pełny reset wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
