Spotkanie w skąpanym w deszczu Manchesterze rozpoczęło się dla gości fatalnie. Już w czwartej minucie Robert Sanchez sfaulował pędzącego w jego stronę Bryana Mbeumo i został wyrzucony z boiska przez sędziego. Trener Enzo Maresca musiał błyskawicznie dokonać zmian, ściągając z murawy Estevao oraz Pedro Neto, a w ich miejsce posyłając rezerwowego bramkarza Filipa Jorgensena oraz obrońcę Tosina Adarabioyo. Czerwona kartka Hiszpana (04:01) jest najwcześniejszą w historii Chelsea w Premier League.
Gospodarze szybko wykorzystali grę w przewadze. Tuż przed upływem kwadransa prowadzenie drużynie zapewnił Bruno Fernandes, strzelając swojego setnego gola dla Manchesteru United we wszystkich rozgrywkach. Włoskie szkoleniowiec gości wciąż za to mieszał w składzie, dokonując trzeciej roszady już w 21. minucie. Boisko opuścił wyraźnie niezadowolony z tej decyzji Cole Palmer, defensywę wzmocnił za to Andrey Santos. Anglik założył kurtkę i udał się w stronę tunelu.
Bohaterem dalszej części drugiej połowy był Casemiro. Zarówno pozytywnym, jak i negatywnym. Najpierw bowiem Brazylijczyk podwyższył prowadzenie United, uderzając głową po dośrodkowaniu Patricka Dorgu. W doliczonym czasie gry za niepotrzebny faul otrzymał jednak drugą żółtą kartkę i również opuścił boisko, od tego momentu obie ekipy grały w dziesiątkę.

W drugiej połowie ulewa ustała, a kibice oglądali zaciętą rywalizację z wieloma faulami i kartkami. The Blues co prawda przeważali w posiadaniu piłki, ale przez długi czas niewiele z tego wynikało. W 80. minucie Trevoh Chalobah zdobył jeszcze bramkę kontaktową, jednak mimo emocjonującej końcówki i naporu gościom nie udało się doprowadzić do wyrównania. Podopieczni Rubena Amorima mogą zatem cieszyć się z drugiej w sezonie, a jednocześnie prestiżowej wygranej.