Dyche wściekły na sędziego i VAR: Arbitrzy wpłynęli na mecz, Dias powinien wylecieć z boiska

Dyche ostro skrytykował sędziów.
Dyche ostro skrytykował sędziów.BEN STANSALL / AFP

Trener Sean Dyche (54) po minimalnej porażce Nottinghamu z Manchesterem City ostro skrytykował sędziów oraz VAR. Nie podobało mu się uznanie zwycięskiego gola Rayana Cherkiego, a także to, że obrońca gości Ruben Dias nie otrzymał drugiej żółtej kartki. Według szkoleniowca gospodarzy były to jasne i proste sytuacje do oceny, które znacząco wpłynęły na wynik spotkania.

Nottingham rozegrał bardzo dobre spotkanie przeciwko faworyzowanemu rywalowi, jakim była drużyna Citizens, i przez długi czas był blisko zdobycia cennego punktu. Stracił go dopiero na kilka minut przed końcem. Dyche miał poczucie, że sędziowie nie poradzili sobie z prowadzeniem meczu i po ostatnim gwizdku nie krył frustracji:

"To był łatwy mecz do sędziowania, były też proste decyzje dla VAR. Grasz tak dobrze, a potem musisz mówić o tym, że sędziowie wpłynęli na wynik. Ale oni naprawdę to zrobili".

Kluczowy moment nastąpił w 83. minucie, gdy Cherki zdobył bramkę po starciu w polu karnym. Gospodarze natychmiast domagali się odgwizdania faulu na Gibbsie-White’cie, który ich zdaniem nie mógł interweniować w obronie. Dyche już na ławce był przekonany, a później rozwinął swoją opinię: "Nasz zawodnik został ewidentnie popchnięty na ziemię i potem nieumyślnie zablokował strzał. Bez względu na to, jak na to spojrzeć, to po prostu faul".

Sytuację sprawdzał także VAR, ale decyzja z boiska została utrzymana. Według byłego sędziego Darrena Canna nie była to taka pomyłka, którą VAR powinien korygować. Cały moment był według niego na granicy i zależał od interpretacji przepisów.

"VAR oczywiście sprawdził bramkę i uznał, że nie doszło do oczywistego i rażącego błędu. To decyzja, w której liczy się ogólna ocena sytuacji. Jeden sędzia uznałby gola, inny odgwizdałby faul. Dlatego powinna obowiązywać decyzja arbitra" - wyjaśnił Cann.

Dyche zwrócił też uwagę na faul Rubena Diasa tuż po przerwie, gdy portugalski obrońca miał już na koncie żółtą kartkę. Gospodarze domagali się czerwonej kartki, ale arbiter Robert Jones ograniczył się do podyktowania rzutu wolnego bez pokazania kartki.

"Mówią nam, że to był tylko przypadek. Gdyby nasz zawodnik biegł sam na bramkę, wszyscy wiemy, co by się stało – byłaby czerwona kartka. Jeśli to był przypadek, powinna być żółta kartka" - denerwował się trener. Cann jednak przedstawił inne spojrzenie.

"To, że zawodnik ma żółtą kartkę, nie oznacza, że każdy kolejny faul musi automatycznie skutkować drugą żółtą" - wyjaśnił.

Nottingham – Manchester City 1:2

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen