Gol Eze był zdecydowanie najciekawszym momentem pierwszej połowy, w której gospodarze nie mogli sforsować defensywy Crystal Palace, a z kolei goście niezbyt chętnie wychodzili poza swoją połowę i raczej nie pojawiali się pod bramką Davida Rayi.
Declan Rice dośrodkował z rzutu wolnego z głębi pola, a po walce w powietrzu kilku zawodników piłka spadła pod nogi Eze, który z powietrza w świetnym stylu uderzył i trafił do siatki. Gdyby za gole przyznawano noty za kunszt techniczny, z pewnością tutaj posypałyby się same najwyższe oceny.
Po przerwie Arsenal mógł podwyższyć po strzale Gabriela Magalhaesa, ale Brazylijczyk trafił głową w poprzeczkę. Strzał z dystansu oddawał z kolei Bukayo Saka, ale skrzydłowy Arsenalu nie był dziś aż tak widoczny jak zwykle. Podobnie jak Viktor Gyokeres, który nie miał żadnej sytuacji bramkowej.
Goście ruszyli odważniej na połowę atakującą dopiero w ostatnim kwadransie, gdy nie miały już nic do stracenia, ale nie były w stanie dojść do dogodnej sytuacji strzeleckiej.
Tym samym Arsenal odnotowuje czwarte z rzędu zwycięstwo w Premier League i trzecie czyste konto. Tak dobre wyniki idą w parze z pocyją w tabeli Kanonierów. Prowadzą oni w lidze i wobec porażek najgroźniejszych rywali mają już cztery punkty przewagi nad drugim Bournemouth i pięć nad trzecim Sunderlandem.

