Enzo Maresca dokonał co najmniej siedmiu zmian w składzie po raz szósty z rzędu, po remisie 2:2 z Karabachem, i na początku spotkania z Wolves, prowadzonymi tymczasowo przez Jamesa Collinsa po zwolnieniu Vítora Pereiry, nie było widać żadnych oznak zmęczenia po Lidze Mistrzów.
Sprawdź szczegóły meczu Chelsea - Wolverhampton Wanderers
Już w trzeciej minucie Sam Johnstone musiał przenieść nad poprzeczką rzut wolny Enzo Fernándeza, a chwilę później bramkarz zatrzymał groźny strzał Alejandro Garnacho. Fernández następnie uderzył głową obok bramki po dośrodkowaniu Marca Cucurelli, gdy The Blues wyraźnie podkręcali tempo.
To jednak okazało się tylko chwilowym zagrożeniem, bo przez resztę pierwszej połowy gospodarze byli skutecznie powstrzymywani przez dobrze zorganizowanych i nieustępliwych gości. Gdy zabrzmiał gwizdek na przerwę, trudno było się nie zgodzić, że Wolves zasłużyli na remis do przerwy.
Po zmianie stron Chelsea rozpoczęła drugą połowę z taką samą intensywnością jak pierwszą – tym razem wykorzystując przewagę. Garnacho był jednym z najaktywniejszych zawodników w pierwszej części gry, a to właśnie jego dośrodkowanie trafiło do Malo Gusto przy dalszym słupku, dzięki czemu Francuz zdobył pierwszego gola w swojej profesjonalnej karierze.
Ten gol wyraźnie pobudził Wolves, którzy od razu zaczęli grać z większą energią, szukając wyrównania. Jednak Chelsea dysponuje składem pełnym utalentowanych zawodników, a jeden z rezerwowych odegrał kluczową rolę przy drugim trafieniu. Estêvão pojawił się na boisku zaledwie kilka sekund wcześniej, gdy minął rywala na prawej stronie i wycofał piłkę do João Pedro, który pokonał Johnstone'a.
Brazylijski duet zapewnił drużynie Mareski większą kontrolę nad spotkaniem, które zaczynało wymykać się spod kontroli. Niedługo później Chelsea powiększyła przewagę po szybkim kontrataku. Garnacho znów był w centrum wydarzeń, popędził lewą stroną i dograł do Pedro Neto, który bez wahania świętował bramkę przeciwko byłemu klubowi. To trafienie przesądziło o losach meczu, a Chelsea mogła spokojnie dowieźć zwycięstwo, dając odpocząć kolejnym zawodnikom.
Dzięki temu wynikowi The Blues zbliżyli się na sześć punktów do prowadzącego Arsenalu, a na stadionie Stamford Bridge przegrali tylko jedno z ostatnich 12 bezpośrednich starć. Wolves natomiast wciąż pozostają bez zwycięstwa w tym sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej po kolejnej porażce. Bez względu na to, kto zasiądzie na ławce trenerskiej – Rob Edwards, szkoleniowiec Middlesbrough, otrzymał zgodę na rozmowy z Old Gold – czeka go bardzo trudne zadanie, by utrzymać Wolves wśród najlepszych.

