Podopieczni Pepa Guardioli jechali do Southampton z jednym celem - zdobyć trzy punkty, aby utrzymać się na trzecim miejscu w Premier League i wprawić się w dobre nastroje przed finałem Pucharu Anglii, który odbędzie się w przyszły weekend.
Goście na St. Mary's Stadium od pierwszej minuty zamknęli grę blisko pola karnego Świętych i wymieniali dziesiątki, a potem setki podań, z których jednak nic nie wynikało. Na szpicy zupełnie poza grą był wracający po kontuzji od razu do pierwszego składu Erling Haaland, a na skrzydle kompletnie bezproduktywni byli Phil Foden i James McAtee.
Zawodnicy Southampton praktycznie nie wyszli do przerwy na atakowną połowę, ale w głębokich zasiekach prezentowali się bardzo dobrze w defensywie i nie przypominali drużyny, która traciła w tym sezonie gole na potęge z niemal każdym rywalem.

Na drugą połowę Guardiola zdecydował się wypuścić w bój Jeremy'ego Doku, który miał nieco rozbujać sytuację na skrzydłach. Znany ze świetnego dryblingu Belg podejmował próby, ale kończyły się one co najwyżej zablokowanymi strzałami lub wybijaniem piłki na rzut rożny.
W ostatnim kwadransie na placu gry pojawili się także Omar Marmoush i Savinho. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej pracy miał Aaron Ramsdale, który mimo naporu gości, tak naprawdę nie miał zbyt wiele do roboty i nie musiał nieskończoną ilość razy ratować swojej drużyny. Wyręczali go bowiem obrońcy.
W końcówce Anglik obronił jednak uderzenie głową Rubena Diasa czy płaski strzał Kevina De Bruyne, a także obserwował jak piłka kopnięta przez Marmousha mija go i trafia w poprzeczkę. Ostatecznie wybrzmiał jednak gwizdek kończący mecz, a Manchester City przy 72% posiadania piłki i 26 strzałach na bramkę zremisował na boisku spadkowicza 0:0.

Tym samym Święci zdobyli upragniony 12. punkt w tym sezonie, który sprawia, że mają o punkt więcej niż najgorsza drużyna Premier League w historii - Derby County z sezonu 2007/08.
Manchester City wprowadził sobie za to niepotrzebny chaos w końcówce sezonu. Obywatele mają 65 punktów i jeśli w jutrzejszym spotkaniu Newcastle - Chelsea któraś z drużyn wygra, wyprzedzi ich w tabeli i zepchnie na czwartą lokatę. Poza tym szansę na zbliżenie się do ekipy z Etihad ma także Nottingham Forest, które gra jutro ze spadkowieczem z Leicester.