W kadrze gospodarzy zabrakło bramkostrzelnego Norwega Erlinga Haalanda, który wciąż leczy kontuzję. W ataku zamiast niego wystąpił sprowadzony w styczniu z Eintrachtu Frankfurt Egipcjanin Omar Marmoush, jednak tego dnia - podobnie jak przez większość sezonu - wyróżnił się jego rodak w przeciwnej drużynie.
To właśnie on dał Liverpoolowi prowadzenie mocnym uderzeniem z kilku metrów (14.) po podaniu Węgra Dominika Szoboszlaia, a jeszcze przed przerwą zawodnicy zamienili się rolami - Egipcjanin asystował przy golu Szoboszlaia (37.).
Był to już 11. mecz ligowy w tym sezonie, w którym Salah zdobył co najmniej jedną bramkę i miał co najmniej jedną asystę. W sumie ma ich, odpowiednio, 25 i 16. Pod obydwoma względami jest najlepszy nie tylko w angielskiej ekstraklasie, ale i biorąc pod uwagę pięć najsilniejszych lig w Europie.
Po niedzielnym zwycięstwie Liverpool ma 64 punkty i wyprzedza o 11 wicelidera tabeli - Arsenal. Fakt, że lider rozegrał o jedno spotkanie więcej, nie jest wielkim pocieszeniem dla stołecznej drużyny, której piłkarzem jest Jakub Kiwior. Tym bardziej że w sobotę Kanonierzy niespodziewanie ulegli w sobotę u siebie West Ham United 0:1 (Kiwior i bramkarz gości Łukasz Fabiański byli rezerwowymi).
Dobre wieści dla Liverpoolu napłynęły też wcześniej w niedzielę z Newcastle, gdzie gospodarze wygrali z zajmującą trzecie miejsce ekipą Nottingham Forest 4:3. Pokonani mają 47 punktów, a Sroki o trzy mniej i są na piątej pozycji. Między nimi sklasyfikowany jest Manchester City, który także zgromadził 44 pkt.
Dwa gole dla gospodarzy w Newcastle zdobył Szwed Alexander Isak, który z 19 trafieniami zrównał się na drugim miejscu klasyfikacji strzelców z Haalandem.

Następna kolejka Premier League zostanie rozegrana już w środku przyszłego tygodnia. W środę Liverpool podejmie Newcastle United, a Manchester City pojedzie do Londynu na mecz z Tottenhamem Hotspur.