Na pierwsze emocje na Etihad nie musieliśmy długo czekać. Już w 9. minucie Giorgio Mamardashvili wyszedł z interwencją pod nogi Jeremy'ego Doku i mimo że sędzia w pierwszym tempie nie podyktował rzutu karnego, to już po analizie VAR nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę dla gospodarzy.
Erling Haaland mimo że przed startem tego spotkania miał już 13 goli w tym sezonie Premier League, to wciąż nie miał żadnego po strzale z jedenastego metra. Teraz dostał do tego okazję, ale ostatecznie gruziński brmkarz fenomenalnie się zrehabilitował i wybronił uderzenie Norwega, utonął w objęciach kolegów, a my dalej mieliśmy na tablicy wyników bezbramkowy remis.
Norweski snajper wcześniej czy później musiał jednak odkupić swoje winy i trafić do siatki. Zdecydował się to zrobić bardziej wcześniej niż później i już po dwóch kwadransach miał swojego gola na koncie. Popisał się kapitalnym strzałem głową po dalszym słupku, wykorzystując dośrodkowanie Matheusa Nunesa.
Niedługo później Mohamed Salah dośrodkował na głowę Virgila Van Dijka, a ten umieścił piłkę w siatce po golu głową, ale zawodnicy Liverpoolu dopuścili się spalonego w fazie budowania akcji i sędzia musiał cofnąć to trafienie.
Gospodarze poszli za to za ciosem, a nieoczekiwanym strzelcem drugiej bramki został Nico Gonzalez, który odebrał podanie od Bernardo Silvy i posłał uderzenie z dystansu, a piłka w trakcie lotu odbiła się od zawodników w polu karnym, zupełnie zmyliła Mamardashviliego i trafiła do bramki.
W 59. minucie, chwilę po pojawieniu się na placu gry Cody'ego Gakpo, Holender zamykał dośrodkowanie blisko bramki i miał ogromną szansę na gola, ale posłał piłkę nad poprzeczką.
To zemściło się cztery minuty później, gdy indywidualną akcję przeprowadził Doku, który był dzisiaj jedną z twarzy Manchesteru City. Belg dawał na boisku bardzo dużo, a dziś strzelił prawdopodobnie swojego najważniejszego i jednego z najładniejszych goli w Premier League. Dostał piłkę blisko szesnastki i zza pola karnego oddał piękny techniczny strzał, który wylądował w sieci i dał ekipie Pepa Guardioli trzybramkowe prowadzenie.
W końcówce szansę na honorowe trafienie dla The Reds miał jeszcze Mohamed Salah, ale posłał piłkę tuż obok słupka.
Tym samym Liverpool kończy 11. kolejkę Premier League na dopiero ósmym miejscu w tabeli, a Manchester City jest drugi i ma cztery oczka straty do prowadzącego Arsenalu.
