Po trafieniu Palmera w 16. minucie, Wilson wyrównał jeszcze przed końcem meczu, a w dogrywce brazylijski napastnik Muniz dopełnił spektakularnego wyczynu. The Cottagers zszokowali The Blues, na których boisku odnieśli sukces po raz pierwszy od 1979 roku. Porażka sprawiła, że Chelsea znajduje się na drugim miejscu, siedem punktów za liderującym Liverpoolem, który ma mecz zaległy do rozegrania
Dzięki trzem punktom Fulham awansowało na ósme miejsce, zrównując się punktami z mistrzami Manchesterem City i tracąc tylko jeden punkt do zajmującego piąte miejsce Newcastle. "To dla nas zaszczyt, że mogliśmy uszczęśliwić naszych fanów. W drugiej połowie pokazaliśmy najlepszą reakcję. To nie przypadek, że jesteśmy drużyną w Premier League, która zdobyła najwięcej bramek dzięki zawodnikom z ławki rezerwowych" - powiedział trener Marco Silva.
Z kolei Enzo Maresca podkreślał w ostatnich tygodniach, że młodzi zawodnicy Chelsea, pomimo dobrej formy, nie są jeszcze stworzeni do walki o tytuł. Jego podopieczni udowodnili, że ma rację, gdy nie udało im się wykorzystać 26. ligowego trafienia Palmera w 2024 roku. Tym wyczynem Anglik pobił klubowy rekord goli w Premier League w jednym roku kalendarzowym, ustanowiony przez Jimmy'ego Floyda Hasselbainka (2001).
"Wygrywaliśmy przez większość meczu, przegrana w końcówce jest trudna. W drugiej połowie straciliśmy nieco kontrolę. Fulham to drużyna z dobrymi kontratakami, lubią grać bezpośrednio, daliśmy się ponieść ich grze i zapłaciliśmy za to cenę" - powiedział Palmer.
Drużyna Silvy po raz kolejny pokazała, że w tym sezonie nie przegrywa w starciach z londyńskimi rywalami - zremisowała z West Hamem, Tottenhamem i Arsenalem, a także zdołała pokonać Brentford i Chelsea.