Szwedzki napastnik otworzył wynik, zdobywając swoją drugą bramkę w lidze dla Liverpoolu, po wejściu na boisko w przerwie. Jednak jego noga utknęła między nogami Micky'ego van de Vena, gdy obrońca Spurs wykonał wślizg, by zablokować jego strzał.
Isak przez kilka minut leżał na murawie, zanim z pomocą dwóch członków sztabu medycznego Liverpoolu powoli opuścił boisko. Slot przyznał, że jego "przeczucie" wskazuje na poważną kontuzję Isaka, choć starał się zachować optymizm.
"Nie mam żadnych nowych informacji na jego temat, ale jeśli zawodnik strzela gola, potem doznaje kontuzji, nie wraca na boisko i nawet nie próbuje wrócić... to zazwyczaj nie jest dobry znak" - powiedział dziennikarzom. "Nie mogę powiedzieć nic więcej, to tylko przeczucie, nie mam żadnych medycznych informacji".
Powrót Conora Bradleya do składu również trwał tylko 45 minut. Zszedł z boiska po zderzeniu z Djedem Spence'em i nie pojawił się już w drugiej połowie, a na krótko zastąpił go Isak.
Liverpool wciąż ma problemy
Wydawało się, że Liverpool zapewnił sobie zwycięstwo, gdy Hugo Ekitike podwyższył prowadzenie. Jednak rezerwowy Richarlison zdobył bramkę dla Spurs w 83. minucie, zapewniając emocjonującą końcówkę. Gospodarze grali już wtedy w dziesiątkę po czerwonej kartce Xaviego Simonsa w pierwszej połowie.
Cristian Romero w 93. minucie otrzymał bezsensowną drugą żółtą kartkę za kopnięcie Ibrahima Konate, przez co Spurs kończyli mecz w dziewiątkę. Liverpool jednak do samego końca musiał dziękować bramkarzowi Alissonowi za utrzymanie trzech punktów.
Slot stwierdził, że Liverpool robi postępy po burzliwym lecie, które przyczyniło się do fatalnej serii wyników. Teraz jednak The Reds są niepokonani od sześciu spotkań we wszystkich rozgrywkach.
"W lecie dokonaliśmy tylu zmian, że potrzebowaliśmy czasu" - powiedział Slot. "Może dlatego, że wygraliśmy pierwsze pięć czy sześć meczów, wszyscy myśleli, że wszystko pójdzie łatwo. Uważam, że nigdy nie było tak źle, jak mówiono. Ale to też prawda, że wciąż daleko nam do ideału".
Jednak słabość Liverpoolu po stracie bramki i trudności w grze przeciwko dziewięciu zawodnikom Spurs mogą niepokoić Holendra, który przyznał: "Wyglądało to tak, jakbyśmy to my grali w dziewiątkę, a oni w jedenastu, bo atakowali raz za razem".
Slot dodał: "Dziś nie było idealnie, zwłaszcza w ostatnich 10 minutach, ale zdobywamy punkty i widzę, że drużyna rozwija się w kierunku, który mi odpowiada".
