Spurs prowadzeni przez Thomasa Franka dokonali kilku zmian po środowym meczu Ligi Mistrzów, a jeden z nowych zawodników w wyjściowym składzie, Destiny Udogie, od początku był bardzo aktywny. To on znalazł miejsce na lewej stronie i dograł piłkę do Lucasa Bergvalla, jednak Jan Paul van Hecke uprzedził pomocnika i zażegnał niebezpieczeństwo.
Sprawdź szczegóły meczu Brighton - Tottenham
Ta interwencja okazała się jeszcze ważniejsza po ośmiu minutach, gdy Seagulls objęli prowadzenie, choć nie mieli przewagi w grze. Yankuba Minteh uciekł obrońcom, wykorzystał podanie od Georginio Ruttera i z dużym spokojem minął Guglielmo Vicario, zdobywając swoją drugą bramkę w tylu spotkaniach na swoim stadionie.
Brighton nie przegrało żadnego z sześciu poprzednich meczów, w których Minteh strzelał dla tej drużyny, a po niecelnych strzałach Richarlisona i Wilson Odoberta, gospodarze wydawali się gotowi podtrzymać tę serię, podwajając prowadzenie. Bergvall stracił piłkę we własnej tercji, co pozwoliło Yasinowi Ayariemu wykorzystać błąd i pięknym uderzeniem z dystansu zaskoczyć Vicario. Bramkarz Tottenhamu powinien był zachować się lepiej.
Wynik był surowy dla Tottenhamu, który przez długie fragmenty pierwszej połowy prezentował się lepiej. Zasłużenie zmniejszyli stratę tuż przed przerwą za sprawą Richarlisona, który opanował piłkę od Mohammeda Kudusa i z bliska skierował ją do siatki.
Tottenham po przerwie mocno naciskał, ale nie przyniosło to efektu, więc na boisku pojawił się nowy nabytek, Xavi Simons. Holender miał za zadanie przełamać serię, w której w dziewięciu z ostatnich 12 meczów Spurs wynik do przerwy powtarzał się na koniec spotkania. Zadanie mogło być jeszcze trudniejsze, gdyby strzał Ayariego z dystansu minął bramkę o centymetry.
Po tym groźnym momencie Simons zaczął pokazywać swoje umiejętności, przedarł się pod pole karne, gdzie jego strzał obronił Bart Verbruggen, a kolejna próba minęła bramkę. Spurs nie odpuszczali, a w ostatnich 10 minutach spotkania w końcu doprowadzili do wyrównania. Po podaniu Simonsa, dośrodkowanie Kudusa z prawej strony zostało przypadkowo skierowane do własnej bramki przez Van Hecke, co wywołało euforię w sektorze gości.
Spurs mieli jeszcze sporo czasu, by powalczyć o zwycięstwo. Niestety dla przyjezdnych, Brighton zdołał się pozbierać i utrzymać remis, ale utrata prowadzenia sprawia, że Seagulls mają tylko pięć punktów w pięciu meczach. Spurs natomiast pozostaje niepokonany w trzech wyjazdowych spotkaniach ligowych pod wodzą Thomasa Franka.
