The Reds z trudem pokonali ostatnich w tabeli Wolves 2:1 w sobotę, tracąc przy tym już dwunastego gola w tym sezonie ligi po stałym fragmencie gry.
Żadna drużyna nie straciła więcej bramek w ten sposób, a Liverpool zdobył zaledwie trzy gole po stałych fragmentach (nie licząc rzutów karnych).
Ta minusowa różnica to najgorszy wynik Liverpoolu w historii występów w Premier League.
"Faktem jest, że tracimy zbyt wiele bramek po stałych fragmentach i sami nie strzelamy ich wystarczająco dużo" - powiedział Van Dijk. "To coś, co musimy poprawić. Powiedziałbym, że przynajmniej w 75 procentach przypadków, a może nawet częściej, problemem nie jest pierwszy kontakt z piłką. To ta druga faza akcji jest zabójcza. Czy to kwestia mentalna? Mam nadzieję, że nie. Jeśli to siedzi w głowie, to jest problem. Osobiście nie mam tego w głowie".
Trener Liverpoolu Arne Slot przez większą część sezonu narzekał na grę swojej drużyny przy stałych fragmentach.
Holender dostrzega jednak postępy, bo Liverpool pokonał w ostatnich dwóch meczach zarówno Tottenham grający w dziewiątkę, jak i Wolves, mimo że w obu spotkaniach stracił gola po rzucie rożnym.
"Niestety, być może jesteśmy jedyną drużyną, która prawie nigdy nie zdobywa bramek po stałych fragmentach, a co gorsza, regularnie je traci" - przyznał Slot.
"Ale, jak mówiłem dwa, trzy czy cztery tygodnie temu, musimy zadbać o to, by nawet gdy coś idzie nie po naszej myśli – czy to stały fragment, czy coś innego – wciąż potrafić znaleźć sposób na zwycięstwo".
"W ostatnich dwóch meczach straciliśmy bramki po stałych fragmentach, ale potrafiliśmy wygrać, co w tym sezonie nie zdarzało się często. To dla mnie postęp, ale oczywiste jest, że mamy jeszcze wiele do poprawy i to jest jeden z tych elementów".
Mimo serii nieprzekonujących występów, Liverpool pozostaje niepokonany od siedmiu spotkań.
Trzy kolejne zwycięstwa w lidze pozwoliły drużynie Slota wrócić do czołowej czwórki, ale wciąż traci ona 10 punktów do prowadzącego Arsenalu.
