Pierwsza połowa nie obfitowała w sytuacje bramkowe. Najlepszą okazję jeszcze w pierwszym kwadransie miał Ezri Konsa, ale Anglik pomylił się przy strzale głową i futbolówka minęła słupek bramki. Do przerwy tak naprawdę niewiele się działo, a żadna z drużyn nie mogła mieć poczucia zmarnowanych okazji.
Inaczej sytuacja wyglądała po przerwie. Wreszcie po wielu udanych meczach Marcusa Rashforda po wejściu z ławki rezerwowych i posyłanych raz za razem asystach, tym razem Anglik wyszedł w pierwszym składzie The Villans, a także wpisał się na listę strzelców.
To właśnie on otworzył wynik meczu po szybkiej akcji swojego zespołu, w której z pierwszej piłki w polu karnym zagrał do niego Lucas Digne, a on sam także nie marnował czasu i uderzył z pierwszej piłki. W efekcie defensywa Preston nie była na to przygotowana i musiała gonić wynik.
Minęło zaledwie kilka minut, a Aston Villa miała kolejną znakomitą okazję, w której z bliskiej odległości pomylili się Jacob Ramsey i Morgan Rogers. Po chwili ten drugi został jednak w oczywisty sposób sfaulowany w polu karnym i sędzia podyktował rzut karny. Do jego wykonania podszedł Rashford, który zabawił się z Davidem Cornellem i delikatnie puścił piłkę w ten róg, w którym zabrakło bramkarza.
W 71. minucie wynik zamknął Ramsey, który pomknął centralną częścią boiska i ładnie uderzył z kilkunastu metrów. Teraz zespół Matty'ego Casha może czekać na półfinał na Wembley.