Wszystkie oczy na Maroko. W niedzielę startuje Puchar Narodów Afryki

Wszystkie oczy na Maroko. W niedzielę startuje Puchar Narodów Afryki
Wszystkie oczy na Maroko. W niedzielę startuje Puchar Narodów AfrykiPhoto by FADEL SENNA / AFP

Maroko, nie tylko z racji organizowania turnieju, będzie skupiać największą uwagę kibiców i ekspertów w rozpoczynającym się w niedzielę turnieju o Puchar Narodów Afryki, czyli piłkarskich mistrzostw tego kontynentu. Gospodarze będą się musieli zmierzyć z rolą faworyta, a na tytuł czekają już 50 lat.

Maroko to najwyżej obecnie notowana drużyna Afryki, półfinalista mundialu z 2022 roku, która wygrała ostatnie... 18 meczów i może się pochwalić gwiazdorską kadrą złożoną z zawodników z czołowych klubów Europy. To wszystko czyni z „Lwów Atlasu” murowanych faworytów imprezy, którą jednak w przeszłości, choć od dawna należą do kontynentalnej czołówki, wygrały tylko raz - w 1976 roku.

Zwłaszcza w ostatnich latach marokańska reprezentacja poczyniła znaczne postępy, czego przykładem świetny występ w katarskich mistrzostwach świata, ale w czterech poprzednich edycjach PNA nie wyszła poza ćwierćfinał.

Atut własnego boiska może z jednej strony zwiększyć szanse Marokańczyków, ale z drugiej wypełnione po brzegi fanatycznymi kibicami trybuny mogą wywierać onieśmielającą presję, która wraz z oczekiwaniami związanymi z przygotowaniem całego turnieju może pętać nogi zawodnikom.

"Musimy wygrać Puchar Narodów Afryki" - powiedział trener Walid Regragui na konferencji prasowej przed turniejem, ale zaznaczył, że choć w ekipie jest dużo pewności siebie, to w futbolu niczego nie można być pewnym.

Nawiązał tym m.in. do porażki z RPA (0:2) w 1/8 finału poprzednich mistrzostw kontynentu w Wybrzeżu Kości Słoniowej na początku 2024 roku.

"Od tego czasu zrobiliśmy postęp, a do tego odmłodziliśmy drużynę z myślą o przyszłości. Wiemy, że gra u siebie łączy się z dodatkowym obciążeniem, ale liczę, że sobie poradzimy" - dodał selekcjoner.

PNA to nie tylko sprawdzian reprezentacji Maroka przed mundialem w USA, Kanadzie i Meksyku, ale i egzamin organizacyjny przed MŚ w 2030 roku, których Maroko będzie współgospodarzem, razem z Portugalią i Hiszpanią.

Rozpoczynający się w niedzielę turniej, którego finał zaplanowano na 18 stycznia w Rabacie, zostanie rozegrany na dziewięciu obiektach w sześciu miastach. W zgodnej opinii żadne z 34 dotychczasowych afrykańskich mistrzostw nie oferowały tak bogatej i nowoczesnej infrastruktury, nie tylko stadionowej.

Mecz otwarcia, między zespołem gospodarzy a Komorami, pozostałe spotkania Marokańczyków w fazie grupowej, ale też finał odbędą się na nowo wyremontowanym Stadionie Księcia Moulaya Abdellaha w Rabacie, o pojemności 68 700 widzów. W stolicy mecze będą się odbywać również na trzech innych arenach. W Tangerze znajduje się przebudowany obiekt na 75 tys. miejsc, gdzie zagości m.in. jeden z półfinałów. Poza tym turniej zawita do Agadiru, Casablanki, Fezu i Marrakeszu.

Formuła imprezy się nie zmieniła. Zagrają 24 drużyny, z których połowa zdobyła już Puchar Narodów Afryki, a siedem z nich zakwalifikowało się do przyszłorocznych MŚ. W pierwszej fazie rywalizować będą w sześciu grupach. Do 1/8 finału awansują po dwie najlepsze z każdej oraz cztery z trzecich miejsc z najlepszym bilansem. Dalej obowiązywać będzie schemat „przegrywający odpada”.

Tytułu wywalczonego dwa lata temu na własnym terenie będzie bronić Wybrzeże Kości Słoniowej. Tradycyjnie wśród faworytów wymieniane są też jedenastki Nigerii, Senegalu, Algierii i Egiptu, który z siedmioma triumfami w 34 edycjach jest najbardziej utytułowany, choć na kolejny czeka od 2010 roku.

Turniej w Maroku oraz mundial 2026 to prawdopodobnie ostatnie szanse 33-letniego Egipcjanina Mohameda Salaha, aby w końcu do sportowego CV dopisać spektakularny sukces. Niepowodzenie w Maroku może spotęgować krytykę, jaka spłynęła na niego po słabszych jesienią występach w Liverpoolu i zarazem agresywnych wypowiedziach pod adresem trenera Arne Slota i kierownictwa klubu.

W tegorocznej edycji PNA Afryki nie ma debiutantów, choć Botswana i Komory zagrają dopiero po raz drugi. Polscy kibice z zainteresowaniem powinni zerkać w stronę Tunezji, która może być rywalem biało-czerwonych w mistrzostwach świata. Do kontynentalnego turnieju zakwalifikowała się po raz 17. z rzędu, co jest rekordem, i uczestniczy w nim nieprzerwanie od 1994 roku.

Natomiast największym nieobecnym można uznać Ghanę, która zagra za to w mundialu.

Salah to jeden z 32 piłkarzy Premier League, którzy opuszczą swoje kluby, żeby spełnić reprezentacyjne obowiązki. W Anglii największe straty poniesie z tego tytułu beniaminek Sunderland, który musi „oddać" sześciu zawodników.

Jak wynika z danych Reutersa, 58 procent piłkarzy, którzy zjawią się w Maroku, wywodzi się z klubów rywalizujących w tym czasie w rozgrywkach ligowych. Najwięcej - 51 - z francuskiej Ligue 1, która jednak z tego powodu zaplanowała przerwę do 2 stycznia. kiedy już PNA wejdzie w fazę pucharową i część graczy będzie mogło wrócić. W kadrach uczestników jest też m.in. 21 zawodników z klubów włoskiej Serie A, 18 z niemieckiej Bundesligi i 15 z hiszpańskiej LaLiga.

Polską Ekstraklasę reprezentować będą Iban Salvador z Wisły Płock, który został powołany do reprezentacji Gwinei Równikowej, oraz Steve Kapuadi z Legii Warszawa, który znalazł się w kadrze Demokratycznej Republiki Konga.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klubów europejskich, afrykańska konfederacja skróciła obowiązkowy termin na zwolnienie powołanych piłkarzy z 14 do siedmiu dni przed turniejem i przyspieszyła początek mistrzostw na okres bożonarodzeniowy, aby impreza zakończyła się przed powrotem po zimowej przerwie Ligi Mistrzów i Ligi Europy (20-22 stycznia).

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen