Mecz pomiędzy Atalantą a Genoą praktycznie nie miał historii: pewne 4:0 dla nerazzurrich, którzy wykorzystali przewagę liczebną do maksimum. W ćwierćfinale Atalanta zmierzy się z Juventusem, a spotkanie zaplanowano na luty – dokładna data zostanie jeszcze ogłoszona.
Dominacja La Dei
Po piętnastu minutach wzajemnego badania, w 17. minucie pojawia się pierwsza groźna sytuacja: dośrodkowanie De Ketelaere, główka Pasalicia, ale Genoa uratowała się dzięki poprzeczce.
Gospodarze wykorzystali dobry moment i dwie minuty później wyszli na prowadzenie po tym, jak Djimsiti skutecznie zmienił tor lotu piłki po dośrodkowaniu Nicoli Zalewskiego z lewej strony.
Przy wyniku 1:0 La Dea nie przestała atakować, a Genoa była bezradna: drużyna Palladino dwukrotnie była bliska zdobycia drugiego gola za sprawą Daniela Maldiniego, który pojawił się na murawie po kontuzji Sulemany. Najpierw słupek uniemożliwił mu podwyższenie prowadzenia po bezpośrednim strzale z rzutu wolnego, a potem zmarnował sytuację sam na sam z Siegristem.
Co więcej, od 36. minuty Genoa musiała grać w dziesiątkę: Fini nie poradził sobie z wejściem Bellanovy i sfaulował go tuż przed polem karnym, za co sędzia pokazuje czerwoną kartkę za faul jako ostatni obrońca.
La Dea nie zwalnia
Po przerwie drużyna z Lombardii nie przestała atakować, mimo prowadzenia i przewagi jednego zawodnika. W 54. minucie padł drugi gol – de Roon pięknym strzałem z woleja z linii pola karnego podwyższył wynik.
Około 60. minuty Atalanta przeprowadza potrójną zmianę – na boisku pojawiają się Brescianini, Samardzic i Ahanor, natomiast Genoa wprowadziła Onanę, Ekubana i Cuencę. Wcześniej na murawę wszedł Marcandalli, by wzmocnić defensywę.
Dla liguryjskiej drużyny mecz praktycznie kończy się przy stanie 0:2, bez szans na powrót do gry. Co więcej, w 82. minucie gospodarze zdobyli trzecią bramkę – Pasalic zamknął akcję na dalszym słupku i z bliska wpakował piłkę do siatki, praktycznie przesądzając o awansie kilka minut przed końcem. La Dea w ćwierćfinale zmierzy się z Juventusem, który dzień wcześniej pokonał Udinese.
Czwarta bramka, zdobyta przez byłego zawodnika – Ahanora po rzucie rożnym w drugiej minucie z trzech doliczonych przez sędziego – miała już tylko znaczenie statystyczne.
