Obie drużyny, będące w dobrej formie przed starciem, zneutralizowały się nawzajem na początku spotkania. Pierwszą realną szansę miał Ivan Smolcić, który minął obrońcę na skraju pola karnego, ale nie zdołał oddać celnego strzału. Z kolei najlepszą okazję dla Romy w pierwszej fazie miał Paulo Dybala, który zmusił Jeana Buteza do świetnej obrony z bliskiej odległości.
Nieoczekiwanie to Como zdołało jednak strzelić gola przed przerwą, gdy Maximo Perrone wyłożył piłkę Lucasowi Da Cunhy sam na sam przed pustą bramką tuż przed zejściem do szatni.
Gol ten wstrząsnął Stadio Olimpico, gdyż goście zdobyli w tym sezonie tylko trzy bramki na wyjeździe, co jest negatywnym rekordem Serie A. Lariani byli nawet bliscy podwojenia prowadzenia tuż przed upływem godziny gry za sprawą Patricka Cutrone, ale Mile Svilar był nie do zatrzymania. Alexis Saelemaekers odwrócił przebieg meczu w 61. minucie, gdy odebrał piłkę w polu karnym, po czym strzelił potężnie w górny róg, zdobywając swoją szóstą bramkę w 2025 roku.
Sprawy pogorszyły się dla Como, gdy moment później Marc-Oliver Kempf został odesłany za drugą żółtą kartkę w ciągu kilku minut. Assane Diao, który myślał, że zostanie trzecim zawodnikiem w historii Serie A z golem w czterech kolejnych meczach przed ukończeniem 20. roku życia, został następnie wykluczony z listy strzelców z powodu spalonego.
Los chciał, że AS Roma objęła prowadzenie w 76. minucie, gdy Artem Dowbyk, dobrze ustawiony przez Devyne'a Renscha w polu karnym, znalazł dalszy róg siatki Buteza. W samej końcówce meczu Como było bliskie wyrównania, ale strzał Mergima Vojvody ze skraju pola karnego trafił w słupek.
AS Roma wywalczyła cenne zwycięstwo, dzięki któremu awansowała na ósme miejsce w tabeli, tracąc cztery punkty do europejskich miejsc, podczas gdy Como straciło szansę na wygranie trzech kolejnych meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej po raz pierwszy od 1952 roku. Klub wciąż ma jednak sześć punktów przewagi i pięć miejsc nad strefą spadkową.
