Pogrążony w kryzysie Juventus podejmował u siebie Udinese w pierwszym meczu pod wodzą Massimo Brambilli jako głównego trenera. Zebry liczyły na słabość Starej Damy i punkty na trudnym boisko Allianz Stadium.
Sprawdź szczegóły meczu Juventus – Udinese

Od pierwszych minut na murawie oglądaliśmy Jakuba Piotrowskiego, jednak zanim ten zdążył cokolwiek pokazać, gospodarze wypracowali przewagę. Po ledwo dwóch minutach Dusan Vlahović runął w polu karnym, trzymany wyraźnie za koszulkę przez Goglichidze. Serb sam wykonał wyrok i po pięciu minutach kibice Juve mogli rozsiąść się wygodniej.
Goście mieli poważne problemy z wytrzymaniem dynamiki Juventusu i kolejne bramki wydawały się nieuniknione. Po kwadransie Vlahović po raz drugi umieścił piłkę w siatce, ale tym razem spalony uratował Udine. Mimo to bardzo solidnie wyglądało przejście Juve z obrony do ataku.
Niespodziewanie w 38. minucie musiał wejść Adam Buksa, w miejsce kontuzjowanego Keinana Davisa. Sekundy później Juventus powinien był prowadzić 2:0 po strzale Kosticia z dystansu, gdyby nie świetna parada Maduki Okoye. Ledwo zdążył się otrzepać i golkiper Udinese ponownie zaimponował, gdy wyszedł na Vlahovicia i wyciągniętą nogą wybił jego uderzenie.
Frustracja gospodarzy tylko rosła: byli o klasę lepsi, a prowadzili tylko 1:0. A może aż 1:0? Bo jeszcze przed przerwą przewagę stracili po akcji z udziałem obu Polaków: Piotrowski odebrał piłkę, Buksa strzelił, a po wybiciu Di Gregorio celnie dobijał Nicolo Zaniolo.
Do szatni obie ekipy zeszły z remisem, a powrót Udinese pokazał, że poczuli krew: seryjnie wykonywali stałe fragmenty i szukali szczęścia zanim Stara Dama odzyskała kontrolę przed upływem godziny. Wtedy zaczął się regularny ostrzał bramki niesamowitego Okoye. Zatrzymywał Opendę, Vlahovicia, Kalulu, ale nie zdołał powstrzymać główki Gattiego po rzucie rożnym i w 66. minucie Juventus powrócił na prowadzenie.
Podobnie jak w pierwszej połowie, Juventus wydawał się zmierzać po komplet punktów i jedynie brakowało potwierdzenia tego kolejnym trafieniem. Ten marsz mógł zakończyć się w 89. minucie, gdy Vakoun Bayo wyskoczył do główki po rzucie rożnym i posłał piłkę tuż przy słupku... ale z zewnętrznej strony. Z pomocą Juve przyszedł znów Goglichidze, ponownie prokurując rzut karny, już w doliczonym czasie. Yildiz doczekał się gola już w 90+6. minucie!

