Rozpoczynając ponownie w 17. minucie meczu przerwanego z powodu dramatycznego epizodu, który na szczęście nie okazał się tagiczny, Fiorentina i Inter kończyły zaległy mecz 14. kolejki. I to drużyna Simone Inzaghiego od razu wcisnęła pedał gazu, a Lautaro i Bastoni stymulowali odpowiednio refleks bramkarza De Gei i strzelca Ranieriego.
Sprawdź szczegóły meczu Fiorentina - Inter
Po tym, jak bramka Carlosa Augusto została unieważniona z powodu spalonego, Viola próbowała się obudzić, a Parisi dośrodkował do nadbiegającego Keana, którego główka była zbyt centralna, by sprawić kłopoty Sommerowi. Kolejna dobra okazja nadarzyła się tuż przed 40. minutą dla Dodo, który - ustawiony jako prawy obrońca - zdołał wślizgnąć się na pozycję skrzydłowego po świetnym podaniu do przodu od Keana. Po wejściu w pole karne Nerazzurrich, Brazylijczyk spudłował jednak swój strzał, który wylądował poza odległym słupkiem.
Wraz z chłodem, wzrosła również chęć Interu do przełamania impasu, polegając głównie na posiadaniu piłki i aktywnej grze. Rytm gospodarzy stawał się coraz słabszy. Jedyną nadzieją było organizowanie sporadycznych wypadów. Po szarży z lewej strony Viola wywalczyła rzut rożny, z którego Mandragora w 60. minucie pociągnął Ranieriego na skraj pola karnego. Kapitan Toskańczyków uderzył lewą nogą w prawą stronę Sommera i Stadio Franchi eksplodowało.
Gospodarze szukali wsparcia entuzjastycznej miejscowej publiczności, chcąc pójść za ciosem. W 68. minucie, po tym jak Richardson wyłuskał piłkę spod nóg Calhanoglu, Dodo dośrodkował do Keana, którego strzał tym razem ośmieszył Sommera przy pierwszym słupku.
Wkrótce potem Inzaghi wprowadził Barellę, Arnautovicia i Dimarco za Calhanoglu, Mkhitaryana i Carlosa Augusto. Turecki napastnik był uosobieniem frustracji Nerazzurrich, podczas gdy lewy obrońca próbował w 75. minucie strzałem z dystansu, który nie zaskoczył De Gei. Kolejną próbę podjął Lautaro strzałem z odchylonej pozycji, który wylądował po zewnętrznej stronie siatki, a Arnautovic i Thuram na próżno czekali na piłkę w polu. Nic nie chciało wejść.
Stojąc plecami do ściany, trener Nerazzurrich poszedł na całość, wstawiając Taremiego za Frattesiego, dążąc w ten sposób do czteroosobowego ataku. Palladino, ze swojej strony, utrzymał wszystkich swoich zawodników na boisku, wśród których był hojny Beltran, który w 82. minucie wykończył potencjalne wtargnięcie Thurama w pole karne zgrabnym i perfekcyjnym podaniem po przekątnej.
Następnie Nerazzurri dobili się sami - Dimarco podał do tyłu bez patrzenia i Kean wykorzystał to, by z łatwością strzelić gola na 3:0. Gol radości dedykowany Bove, który nie pozwolił Interowi zahaczyć Napoli na szczycie tabeli.