Atalanta rozczarowała kibiców na starcie nowej kampanii, notując dwa remisy i zaciemniając nieco chmury nad głową trenera Ivana Juricia. To jeszcze nie powód do paniki, ale w niedzielę pierwsza połowa w wykonaniu Bogini do boskich też bynajmniej nie należała.
Sprawdź szczegóły meczu Atalanta - Lecce
Faworyci nie byli w stanie oddać celnego strzału, ba – konstruowanie ataków kompletnie im nie szło. Przełamanie przyszło dopiero w 37. minucie, gdy Nicola Zalewski ustawił piłkę w narożniku i świetnie wkręcił ją w pole karne, a do główki nie gorzej wyskoczył Giorgio Scalvini. Włoch otworzył wynik, Polak zanotował pierwszą asystę i ciężar spadł z barków gospodarzy.
La Dea wróciła z nowym impetem po przerwie, lepiej przejmując kontrolę nad grą, a Charles De Ketelaere bardzo szybko to potwierdził, zdobywając gola w 51. minucie. Chwilę później Zalewski mógł także zaliczyć gola. Polak wykonywał rzut wolny zza szesnastki i posłał potężne uderzenie w poprzeczkę, piłka wróciła na boisko.
Nie zraził się i w 70. minucie przyszła nagroda, gdy w okolicach 30. metra dostał podanie od Krstovicia. Polak zszedł z lewej do środka z piłką, minął obrońcę i załadował piłkę do siatki. Dwa strzały w meczu i oba wyjątkowo groźne! Lecce nie miało już powrotu do gry, co potwierdził w 73. minucie De Ketelaere, kompletując dublet. Goście zdołali jednak w końcówce wykorzystać komfort Atalanty i Konan Ndri zdobył trafienie honorowe, zamykając mecz wynikiem 4:1.