Bologna – Juventus 0:1
Bologna rozpoczęła spotkanie bardzo pewnie. Riccardo Orsolini miał świetną okazję przy dalszym słupku, ale Di Gregorio popisał się znakomitą interwencją. Goście mogli być wdzięczni za tę obronę i stopniowo zaczęli przejmować inicjatywę. Weston McKennie główkował z bliska, ale nie trafił do bramki.
Jonathan David chwilę po upływie pół godziny był przekonany, że dał Juventusowi prowadzenie, ale jego gol nie został uznany z powodu spalonego McKenniego przy rozgrywaniu akcji. Sytuacji bramkowych przybywało także przed przerwą – Andrea Cambiaso nie wykorzystał okazji przy dalszym słupku, a po drugiej stronie Nadir Zortea uderzył z ostrego kąta tylko w poprzeczkę.
Po wyrównanym początku drugiej połowy trener Spalletti zdecydował się na podwójną zmianę i wprowadził na boisko Loisa Opendę oraz Cabala. To właśnie drugi z rezerwowych wpisał się na listę strzelców już po trzech minutach na murawie – w 64. minucie wykorzystał dośrodkowanie Yildiza i głową zdobył swojego drugiego gola w tym sezonie Serie A.
Dla Bologny sytuacja stała się jeszcze trudniejsza, gdy Heggem zobaczył czerwoną kartkę za faul na Opendzie, ratując groźną sytuację jako ostatni obrońca. Juventus, mając przewagę liczebną, w końcówce mocno naciskał i szukał kolejnej bramki, ale uderzenie Opendy obronił Federico Ravaglia.

Jednobramkowa przewaga wystarczyła gościom do zdobycia trzech punktów. W obu drużynach zabrakło Polaków. Bramkarz Bolonii Łukasz Skorupski leczy kontuzję, podobnie jak już od półtora roku napastnik "Juve" Arkadiusz Milik.
Gospodarze, mimo wszelkich starań, po raz pierwszy od stycznia 2022 przegrali u siebie w lidze dwa razy z rzędu.
