Scenariusz na piątkowy wieczór wydawał się pisać sam: zajmujący fotel lidera AC Milan podejmował ostatnią Pisę i miał jasne zadanie rozbić beniaminka. Nagrodą miało być utrzymanie pierwszej pozycji niezależnie od wyników rywali.
Sprawdź szczegóły meczu Milan – Pisa
Drużyna Massimiliano Allegriego przystąpiła do szybkiej realizacji zadania, od pierwszych sekund trzymając kontrolę nad grą. Efekty przyszły po rozegraniu rzutu wolnego w 7. minucie, kiedy Rafael Leao zszedł z piłką z lewej strony do środka i z blisko 20 metrów posłał niskie uderzenie pod dalszy słupek. Nie chybił!
Fani na San Siro z entuzjazmem oczekiwali kolejnych goli, ale oglądali nieco inny obrazek. Rossoneri z łatwością kontrolowali co prawda grę, lecz nawet szybkie ruchy w ofensywie nie dawały efektów przy dość czujnej obronie Pisy. Goście z kolei nie mogli liczyć na sukces swoich prób znalezienia Nzoli czy Meistera z przodu. Pojedyncze strzały oddali, jednak bez zatrudniania Maignana. Milan docisnął bliżej przerwy, spychając skutecznie gości do ich tercji, co okazało się jedynym skutkiem osiągniętym do gwizdka.
Pisa zaskoczyła gospodarzy po przerwie
Nie minęła nawet minuta drugiej połowy, a Matteo Tramoni doszedł do strzału, który tylko minimalnie minął się z poprzeczką bramki Maignana. Gospodarze dostali ostrzeżenie, lecz nie potraktowali go dostatecznie poważnie. Zemściło się to 10 minut później, gdy De Winter zagrał piłkę ręką w polu karnym, a Juan Cuadrado – po analizie VAR – w 60. minucie pewnie wykorzystał jedenastkę.
Dopiero po tej sytuacji spięli się faktycznie gospodarze i Rafa Leao wydawał się dać sygnał do przywrócenia prowadzenia. W 64. minucie huknął z 14 metrów w poprzeczkę. Na 20 minut przed końcem na wyżyny wspiął się Adrian Semper, który najpierw wybił główkę, by moment później zatrzymać rakietę Saelemaekersa z dystansu.
Ostrzał bramki Chorwata trwał, gdy Christopher Nkunku posłał główkę nad bramką na 10 minut przed końcem. Skupieni na ofensywie gospodarze kompletnie zaspali w 85. minucie, gdy Nzola doskonale urwał się do piłki posłanej z tyłu przez Akinsanmiro, po czym z zimną krwią posłał piłkę po ziemi na 2:1.
Uciszone San Siro w nerwach wyczekiwało w ostatnich minutach, czy uda się chociaż uratować honor. Bohater gospodarzy był zupełnie nieoczekiwany: Zachary Athekame, który zaliczył bardzo słabe wejście, w 90+3. minucie oddał strzał-ideał, który lekko z dystansu wcisnął się od słupka za linię bramkową. Sędzia dał Milanowi dwie nadprogramowe minuty, ale strzał Saelemaekersa z 90+9. minuty przeszedł obok słupka.
