"Jestem rozczarowany, ponieważ byliśmy o jeden punkt od czwartego miejsca, które było naszym głównym celem. Projekt powstawał przez trzy lata i nie poszedł zgodnie z planem, ale nadal nie mogę się zgodzić, że była to porażka" - powiedział Motta włoskiemu dziennikowi Corriere Della Sera.
"Ktokolwiek mówi, że miałem złe relacje z zawodnikami, jest kłamcą. Miałem z nimi profesjonalne i po ludzku bardzo poprawne relacje oparte na szacunku i uczciwości. Oczywiście nie wszyscy, którzy nie grali, byli zadowoleni - sam byłem zawodnikiem i rozumiem to. Ale nigdy nie zdarzyło się, by ktokolwiek otwarcie wypowiadał się przeciwko mnie. Te zarzuty są nie do przyjęcia" - dodał.
Według doniesień szkoleniowiec miał powiedzieć Kenanowi Yildizowi, żeby uważał się za Lionela Messiego.
"To się nigdy nie wydarzyło. Kenan jest niezwykłym talentem z doskonałą etyką pracy i rozegrał z nami wiele meczów. Ilekroć go nie wystawiałem, miało to na celu ochronę jego formy, a nie z powodów osobistych. Mówienie inaczej jest czystym oszczerstwem" - odpiera spekulacje Motta.
"Tak, popełniliśmy błędy, ale zrobiliśmy też wiele rzeczy dobrze. Biorąc pod uwagę liczbę kontuzji i zmian w składzie, wciąż byliśmy blisko celu. Potrzebowaliśmy mniej urazów i więcej czasu. Mam nadzieję, że przynajmniej część tego, co zasialiśmy w Juventusie, pozostanie" - dodał zwycięzca Ligi Mistrzów z Barceloną i Interem.