Dla Śląska Wrocław będzie to pierwszy mecz w tej edycji Pucharu Polski na własnym stadionie. Wcześniej wrocławianie wyeliminowali Lechię Tomaszów Mazowiecki (2:1) i Olimpię Grudziądz (1:0). Teraz poprzeczka jest zawieszona znacznie wyżej, co przyznał też trener Ante Simundza.
"Mamy świadomość jaką jakością dysponuje Raków Częstochowa i wiemy, jak potrafią grać. Raków gra regularnie co trzy, cztery dni i to na wysokim poziomie. Musimy mieć to w głowach i się na to przygotować. Ale my też mamy jakość. Jeśli będziemy zorganizowani i agresywni, to możemy być naprawdę niebezpieczni" – dodał opiekun Śląska.
Dalej trener pierwszoligowca przyznał, że zdaje sobie sprawę z siły ofensywnej rywali i z wyzwania jakie czeka jego podopiecznych w defensywie.
"Raków strzela dużo goli, ale my też. My niestety również dużo tracimy. Dlatego, jeżeli chcemy jutro wygrać, musimy podnieść poziom gry defensywnej. Tylko w ten sposób możemy odnieść sukces. I musi to zrobić każdy zawodnik. Ten, który zagra od początku, ale też ten, który wejdzie na kilka minut" – zaznaczył.
Śląsk w tym sezonie na boiskach pierwszej ligi zdobył już 33 gole, ale ma też aż 30 straconych. Tylko pięć zespołów na zapleczu PKO BP Ekstraklasy ma gorszą defensywę.
Simundza nie ukrywał, że możliwe są zmiany w wyjściowej jedenastce na mecz z Rakowem, ale o szczegółach nie chciał mówić. Pewne jedynie jest, że kolejną szansę w Pucharze Polski dostanie 20-letni bramkarz Bartosz Głogowski.
"Nie jestem za tym, żeby mocno eksperymentować w środowym spotkaniu. Na treningach próbujemy różnych rozwiązań, zawodnicy dostają informacje, jak mają się zachowywać na danych pozycjach. Cała dwudziestka musi być gotowa na grę od początku oraz z ławki rezerwowych. Mamy przygotowane różne warianty, ale na razie zostaje to między nami" – dodał trener Śląska.
