To najlepszy komentarz do tego, co działo się w Szczecinie. Portowcy przez większość spotkania byli przy piłce, ale nie potrafili stworzyć groźnych sytuacji. Za to Widzew mógł wygrać w znacznie wyższych rozmiarach.
"Bywają mecze, w których nie trzeba grać ładnie, ale być pragmatycznym" – komentował szkoleniowiec Widzewa, ale przyznał jednocześnie, że dawno nie widział tak dobrze grającego swojego zespołu.
W rywalizacji o ćwierćfinał Pogoń była faworytem. Tym bardziej że grała u siebie, a na dodatek w ostatnich latach żaden zespół nie leżał Portowcom tak jak Widzew.
"W ciągu czterech minionych sezonów siedem razy przegraliśmy z Pogonią i tylko raz zremisowaliśmy. Te statystyki przedstawiałem zawodnikom, by ich motywować do tego, by w końcu odwrócić trend" – przyznał szkoleniowiec łodzian.
O ile Jovicevic nie ukrywał radości po zwycięstwie, to jego vis-a-vis ze Szczecina, co zrozumiałe, był rozczarowany.
"W pierwszej połowie byliśmy słabi w rozgrywaniu piłki. Podawaliśmy do siebie, nie przesuwając się w stronę bramki. W drugiej wyglądaliśmy lepiej, ale ogólnie jestem rozczarowany naszą grą" – przyznał Thomas Thomasberg.
"Próbowaliśmy atakować mocniej, ale – po stracie bramki – byliśmy przestraszeni. Wymienialiśmy zbyt wiele podań, z których nic nie wynikało" – dodał.
Pogoń rozegrała z Widzewem podobny mecz do sobotniego w ekstraklasie, gdy przegrała w Katowicach 0:2.
"To były dwa mecze, w których przez trzy połowy graliśmy przeciwko rywalom, którzy skupili się na obronie. Nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na tak niską obronę. Teraz mam kilka dni, by znaleźć drużynę, która będzie w stanie wygrać ostatnie spotkanie ligowe" – stwierdził Duńczyk.
