Raków był zdecydowanym faworytem środowej potyczki ze Śląskiem i z tej roli się wywiązał, ale zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. Papszun przyznał na pomeczowej konferencji, że uczulał swoich zawodników, aby nie liczyli na łatwy sukces.
"Gratuluję, bo wygraliśmy trzeci mecz w sześć dni. Gratulacje też dla Śląska, bo rozegrał dobre zawody. Widać było po moim zespole, że to już chyba 28. mecz w sezonie. Mamy wąską kadrę i szacunek, że zawodnicy potrafią mimo wszystko realizować stawiane cele. Jeżeli grasz często, to ciężko, aby poziom cały czas był wysoki. Liczy się wygrana. Ten mecz był "na styku". Oba zespoły oddały po dwa celne strzały i obu trudno było stworzyć sytuacje bramkowe. Finalnie zadecydowała wyższa jakość" – skomentował Papszun.
Był to kolejny mecz, w którym – mimo wygranej – nie udało się zachować częstochowianom czystego konta. Szkoleniowiec przyznał, że najbardziej denerwuje się tym bramkarz Oliwier Zych.
"We Wrocławiu był chyba jednak mniej zdenerwowany niż po ostatnim meczu z Arką w Gdyni, bo tu było trudniejsze spotkanie. Śląsk zasłużył na tę bramkę. Ten klub powinien być w ekstraklasie, ale za zasługi nikt mu jej nie podaruje. Uczulaliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie" – dodał opiekun Rakowa.
Nie obyło się też bez pytań o przyszłość Papszuna, który praktycznie w każdym momencie może przenieść się do Legii Warszawa, ale trener nie chciał na ten temat rozmawiać.
"Nie chcę wchodzić w ten temat, bo to trudna sprawa" – krótko uciął temat.
Pomimo porażki w nie najgorszym humorze był również trener Śląska Ante Simundza. Słoweniec przyznał, że jest dumny ze swojego zespołu i – podobnie jak Papszun – powiedział, że o wyniku zdecydowała większa jakość piłkarska gości.
"To był interesujący mecz. Obie drużyny zagrały na dobrym poziomie. Muszę podkreślić, że rywal pokazał lepszą jakość, ale jednocześnie podkreślić też, że jestem dumny z tego, jak zaprezentowała się moja drużyna. Mecz wyglądał tak, jak się spodziewaliśmy. Takiej intensywności, jaką zaprezentowaliśmy w środę, potrzebujemy we wszystkich meczach. Przegraliśmy, ale możemy z podniesionymi głowami zejść z boiska, bo mierzyliśmy się z bardzo dobrym zespołem" – podsumował Simundza.
