Będzie to już czwarta w tym roku konfrontacja stołecznej drużyny z "Portowcami" i podobnie jak wcześniejsze odbędzie się w Warszawie. W marcu w poprzednim sezonie ligowym przy Łazienkowskiej było 0:0, 2 maja oba zespoły stworzyły świetne widowisko na PGE Narodowym w finale Pucharu Polski, który legioniści wygrali 4:3, a we wrześniu gospodarze wygrali ekstraklasową potyczkę 1:0 po golu Milety Rajovicia z rzutu karnego już w czwartej minucie.
Od tego czasu minął miesiąc, ale w obu klubach sporo się zmieniło - Legia, zwłaszcza w lidze, rozczarowuje i - przy jednym meczu zaległym - z dorobkiem 16 punktów zajmuje dopiero 10. lokatę w tabeli. W zeszłym tygodniu przetoczyła się fala spekulacji dotyczących kontynuowania pracy przez trenera Edwarda Iordanescu i choć Rumun pozostał na stanowisku, a pożar ugaszono zwycięstwem nad Szachtarem Donieck (2:1) w Lidze Konferencji, to każde niepowodzenie może na nowo rozniecić ogień.
Z kolei stery Pogoń od kilku tygodni dzierży w dłoniach Thomas Thomasberg, który zastąpił Roberta Kolendowicza. Na razie w tej roli duński szkoleniowiec nie przegrał, a tuż po przyjściu do klubu zadeklarował, że jednym z jego celów będzie nie tylko trzeci z rzędu finał Pucharu Polski, ale i sięgnięcie wreszcie po to trofeum.
Mecz w Warszawie zaplanowano na czwartek na godz. 21 niczym "deser" trzydniowych zmagań.
"Daniem głównym" można wobec tego określić środowe spotkanie w Częstochowie, gdzie Raków, triumfator rozgrywek z lat 2020-21, zagra z Cracovią.
Pechowy rywal Rakowa
Od kiedy zespół spod Jasnej Góry wrócił do ekstraklasy "Pasy" to rywal, który mu wybitnie nie leży. Z 13 ligowych potyczek w tym czasie Raków wygrał... jedną. Już w tym sezonie zdążył, 18 października, przegrać pod Wawelem 0:2. Lepiej częstochowianom wiodło się w rywalizacji pucharowej, z której dwa razy wyeliminowali Cracovię, choć sami raz też musieli uznać jej wyższość. Zawsze jednak starcia w PP były wyrównane; jedno rozstrzygnęło się w dogrywce, a raz konieczne były nawet rzuty karne.

Zazwyczaj to Raków przystępował do tych meczów będąc wyżej w ligowej hierarchii, ale teraz jest inaczej - Cracovia zajmuje trzecią pozycję i ma o cztery punkty więcej od ósmej w tabeli drużyny trenera Marka Papszuna.
Spotkania w Warszawie i Częstochowie będą dwoma z czterech, które będą mieć charakter wewnątrzekstraklasowy. Dwie pozostaje takie pary to Widzew Łódź z Zagłębiem Lubin oraz Arka Gdynia, która u siebie w tym sezonie pozostaje niepokonana, kontra prowadzący w tabeli Górnik Zabrze. W tej drugiej błyskawicznie dojdzie do rewanżu, bo już 64 godziny później - w niedzielne południe - obie jedenastki na Śląsku powalczą o ligowe punkty.
Mistrz z outsiderem
Spośród polskiego „eksportowego” kwartetu, który rywalizuje w Lidze Konferencji, najwięcej szczęścia w losowaniu miał Lech Poznań. Mistrz Polski zmierzy się z występującym w czwartej lidze, czyli na piątym szczeblu rozgrywkowym, Gryfem. Zespół ze Słupska w poprzedniej rundzie niespodziewanie wyeliminował pierwszoligową Polonię Warszawa.
Z kolei Jagiellonię Białystok czeka wyjazd do Legnicy, gdzie zmierzy się z 12. w tabeli 1. ligi Miedzią.

Dla kontrastu już dziś wiadomo, że w kolejnej rundzie znajdzie się dwóch trzecioligowców, gdyż w dwóch parach zagrają drużyny z tego poziomu - we wtorek Zawisza Bydgoszcz podejmie GKS Wikielec, a w środę Avia Świdnik spotka się z Flotą Świnoujście.
Najniżej notowanym uczestnikiem tej rundy są rezerwy LKS Goczałkowice-Zdrój. Przedstawiciel śląskiej piątej ligi, zapewne z byłym reprezentantem Polski Łukaszem Piszczkiem w składzie, zmierzy się z występującą na zapleczu ekstraklasy Polonią Bytom.

Kolejna runda - 1/8 finału - jest zaplanowana na 2-4 grudnia. Finał - już tradycyjnie - 2 maja 2026 roku na PGE Narodowym w Warszawie.
