Wielu kibiców obawiało się, że finałowe spotkanie między włoskimi drużynami może nie obfitować w okazje bramkowe. Jednak już pierwsze kilka minut rywalizacji pokazało, że faworyt, którym była drużyna Napoli, chciał jak najszybciej rozpocząć drogę po cenne trofeum.
Już w 10. minucie doskonałą okazję zmarnował Eljif Elmas. Pomocnik z Macedonii Północnej otrzymał precyzyjne podanie w pole karne, ale jego mierzony strzał minął słupek o centymetry. Następnie na chwilę inicjatywę przejęli rywale, jednak uderzenie Jensa Odgaarda także było niecelne.
Emocji nie brakowało i to nie tylko na murawie. Sędzia starał się nie dopuszczać do większych awantur między piłkarzami, ale jeszcze przed upływem pół godziny gry ukarał żółtą kartką trenera Antonio Conte, który wyraźnie zirytowany krytykował jego decyzje z ławki.
Zawodnicy zespołu mistrza Włoch nie ustawali jednak w poszukiwaniu okazji i wkrótce objęli prowadzenie. Najpierw z idealnego podania Davida Neresa nie skorzystał Leonardo Spinazzola, przegrywając pojedynek z bramkarzem. Brazylijczyk postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i po chwili fantastycznym uderzeniem sprzed pola karnego pokonał Federico Ravaglię, otwierając wynik spotkania.
Na początku drugiej odsłony po dwie okazje zmarnowali Hojlund i Lewis Ferguson, który z bliskiej odległości główkował prosto w ręce bramkarza. Kiedy wydawało się, że nadchodzi moment Bologny, piłkarze Vincenzo Italiano sami "sprezentowali" gola przeciwnikom.
Tuż przed upływem godziny gry Ravaglia podał zbyt słabo do Jhon Lucumiego, któremu piłkę natychmiast odebrał Neres i kapitalną "podcinką" umieścił ją w bramce, notując drugie trafienie w meczu.

W końcówce obie drużyny dążyły jeszcze do zmiany wyniku, choć to ekipa "Partenopei" była bliższa podwyższenia prowadzenia. Ostatecznie jednak futbolówka nie wylądowała w siatce po żadnej ze stron, co oznaczało, że Superpuchar Włoch zupełnie zasłużenie trafił w ręce zawodników Napoli.
