W 2025 roku, Orlen Wisła nie przegrała jeszcze ani jednego meczu Ligi Mistrzów. W fazie grupowej pokonała: na wyjeździe PSG, u siebie Fuchse Berlin i ponownie na wyjeździe Dinamo Bukareszt oraz zremisowała ze Sportingiem Lizbona przed własną publicznością.Do tego dodać trzeba zwycięstwo w pierwszym meczu fazy play-off z HBC Nantes. W Orlen Arenie Nafciarze pokonali wicemistrzów Francji 28:25, co dało im 3-bramkową przewagę przed spotkaniem rewanżowym.
Tradycyjnie w hali Hall XXL de la Beaujoire La Trocardiere w Nantes, wszystkie miejsca były zajęte. Przy ogłuszającym dopingu, lepiej zaczęli spotkanie gospodarze, którym bardzo pomagał w bramce Ivan Pesic, odbijający kolejne rzuty Orlen Wisły. W 8. min Nantes prowadziło 6:1, po drugiej stronie boiska, Victor Hallgrimsson nie odbił ani jednej piłki. W tej sytuacji trener Xavi Sabate musiał poprosić o przerwę w grze.
Sprawdź szczegóły meczu HBC Nantes - Wisła Płock
I jak się okazało, to była znakomita decyzja. Zaczął bronić Hallgrimsson, a płocczanie zaczęli zdobywać bramki. W 10. min. było 6:3, ale potem znowu gra Nafciarzy się zacięła. Po 15. minutach gry gospodarze podwyższyli prowadzenie do 5 goli (9:4).
W drugim kwadransie spotkania Orlen Wisła zagrała lepiej w obronie, rywale nie potrafili wypracować sobie bramkowej sytuacji, Hallgrimsson odbił kilka piłek i w 21. min., przy stanie 10:6 o czas poprosił trener Gregory Cojean.
To również była doskonała decyzja trenera HBC Nantes, bo w 23. min., gospodarze prowadzili już 12:6 i zapowiadało się na pogrom płockiej drużyny, tym bardziej, że rozgrzany Pesic miał 50-procentową skuteczność.
W 27. min. Nantes prowadziło już 14:7, a na przerwę drużyny schodziły przy wyniku 17:8. Orlen Wisła nie radziła sobie w obronie, również fatalnie spisywała się w ataku. Płocczanie wyraźnie źle weszli w mecz i nie potrafili odmienić losów spotkania. Gospodarze, wspierani pełne trybuny kibiców, nawet nie musieli się wysilać, żeby zdominować rywali.
Po przerwie mecz się wyrównał. W 41. min. na tablicy był wynik 22:11 i wtedy płocczanie jakby się obudzili, zaczęli wykorzystywać błędy gospodarzy i w 46. min. gospodarze prowadzili „tylko” 22:15, a trener Cojean poprosił o drugi w tym meczu czas. Płocczanie powoli zmniejszali rozmiary porażki, świetnie w tym czasie grał Filip Michałowicz, który między 52 a 58. minutą rzucił pięć bramek. Przy wyniku 28:23 w 58. min. trener Cojean poprosił o ostatnią przerwę w grze, bo do wywalczenia rzutów karnych, Orlen Wiśle brakowało tylko dwóch zdobytych goli.
Półtorej minuty przed końcem spotkania, kiedy jeszcze wszystko było możliwe, o czas poprosił trener Sabate. Nafciarze zdobyli gola na 28:24. 19 sekund przed końcem, przy piłce byli gospodarze, ale już jej nie oddali, nawet podwyższyli wynik o jedną bramkę.
Na etapie play-off Ligi Mistrzów Orlen Wisła zakończyła udział w rozgrywkach. HBC Nantes w ćwierćfinale, o Final Four powalczą ze Sportingiem Lizbona.