Na starcie 30. kolejki Serie A swoje trzecie dopiero zwycięstwo odniosło Cremonese, ale ważniejszy był wieczorny mecz Lazio ze Spezią. Z polskiej perspektywy głównie za sprawą Bartłomieja Drągowskiego w bramce i Przemysława Wiśniewskiego w obronie. Jak się okazało w trakcie spotkania, na boisko wrócił po krótkiej przerwie Arkadiusz Reca, ale dla żadnego z Polaków nie był to dobry mecz.
Nic w tym dziwnego, Lazio pozostaje niepokonane w lidze włoskiej od początku lutego. Ostatnie trzy mecze pewnie wygrało i wspięło się na pozycję wicelidera, budując solidną, 5-punktową przewagę nad Romą. Dlatego jakikolwiek wynik inny niż pewna wygrana Biancocelestich byłby na Stadio Alberto Picco sensacją.
Gospodarzom nie udało się powstrzymać tego scenariusza przed realizacją, choć dawali radę przez ponad pół godziny. W 36. minucie sędzia odgwizdał jednak rzut karny, którego na gola zamienił Ciro Immobile. Faulowany w tej akcji Felipe Anderson zemścił się w 52. minucie, pokonując Bartłomieja Drągowskiego, który czterokrotnie w meczu bronił gospodarzy.
Arkadiusz Reca wszedł już przy takim stanie meczu i spędził na boisku niewiele ponad 30 minut. To jego pierwszy występ od ponad miesiąca z powodu zawieszenia i kontuzji. Ponieważ jednak w końcówce Spezia grała w osłabieniu (czerwień zaliczył sprawca rzutu karnego, Ampadu), trudno oczekiwać, by Polak mógł wiele w meczu zmienić.
Orzełki próbowały, najwięcej zagrożenia generując stałymi fragmentami. Zamiast gola dla Spezii, w 89. minucie Marcos Antônio dobił gospodarzy po błyskawicznej kontrze podwyższył jeszcze wyrok na gospodarzach.
Obie drużyny zachowały swoje pozycje po tym spotkaniu, a Spezia wciąż ma cztery punkty więcej niż pierwsza w strefie spadkowej Werona. Lazio umacnia się na drugiej pozycji i nieprędko da się dogonić, jeśli utrzyma taką formę.
