Na każde zwycięstwo przypadają dwie porażki – tak wygląda seria ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w ostatnich tygodniach. Po raz trzeci ten cykl dopełnił się we wtorek, gdy na Opolszczyznę przyjechał faworyt grupy A Ligi Mistrzów, Ziraat Bankasi Ankara. 

Co prawda ZAKSA miała przewagę swojej hali, ale zespół jest w wyraźnym dołku. Aleksander Śliwka dopiero przeszedł operację złamanego palca i nie wróci na parkiet przez kilka tygodni. Mecz 4. kolejki oglądał jako widz i nie mógł uwierzyć, jak łatwo mistrzowie Turcji rozbijają gospodarzy. 

W pierwszym secie ani przez chwilę ZAKSA nie miała przewagi punktowej, a goście zaczęli odjeżdżać już od stanu 6:6, gdy zdobyli pięć oczek z rzędu. Co prawda na finiszu stratę udało się zredukować do 2-3 punktów, ale skończyło się 21:25.

W drugiej partii kibice mogli nabrać przez chwilę wiary w pozytywne rozstrzygnięcie, gdy to Koziołki punktowały w serii. Z prowadzenia 6:2 zrobiło się jednak 10:10 i ponownie Ziraat Bankasi wyznaczał rytm, tym razem wygrywając już tylko 25:17. Odmiany losu nie przyniósł też trzeci set, przegrany do 21.

"Trzeba uznać wyższość rywala, byli po prostu lepsi. Natomiast nie uważam, że brakuje nam umiejętności. Po prostu brakło nam energii. Nie chcę już mówić o zdrowiu, co nas spotyka, więc to przemilczę i po prostu uznam wyższość rywala" – powiedział po spotkaniu Bartosz Bednorz. Zawodnik liczy na powrót zespołu do pełni zdrowia, by wrócić na zwycięską ścieżkę.