Kamil Stoch ma w swoim dorobku indywidualny złoty medal mistrzostw świata z 2013 roku z Val di Fiemme i srebrny wywalczony w 2019 roku w Seefeld. Wywalczył też jeden złoty (2017) i trzy brązowe medale (2013, 2015, 2021) w drużynie.
Wiemy, że niespełna 38-letni skoczek nie poprawi tego dorobku, ponieważ nie został powołany do kadry na tegoroczny czempionat w Trondheim. Stoch od 2005 roku zawsze reprezentował Polskę na zawodach tej rangi.
Thomas Thurnbichler zdecydował, że do Norwegii poleci pięciu skoczków. Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Piotr Żyła. Ten pierwszy to lider kadry w sezonie 2024/25, a ten ostatni będzie bronił tytułów mistrza świata na skoczni normalnej z 2021 i 2023 roku. Dla Wąska natomiast będą to drugie zawody tej rangi w karierze. Dwa lata temu wystąpił w konkursie na skoczni normalnej w Planicy i zajął 16. miejsce.
Polska z racji tego, że Żyła będzie bronił tytułu, może wystawić pięciu skoczków do konkursu na skoczni normalnej. Na dużym obiekcie trzeba będzie zrezygnować z jednego zawodnika.
Tak sprawę powołań skomentował na oficjalnej stronie PZN Thomas Thurnbichler.
"Decyzja o składzie na MŚ została podjęta na podstawie rankingu z Pucharu Świata oraz najlepszego indywidualnego wyniku w sezonie. Kamil Stoch pokazał pewną poprawę w Sapporo, ale w rzeczywistości inni zawodnicy osiągnęli lepsze indywidualne wyniki w sezonie i znajdują się przed nim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poinformowałem Kamila o decyzji i powiedziałem mu, aby kontynuował treningi, ponieważ po mistrzostwach świata nadal istnieje szansa na zakwalifikowanie się do drużyny na ostatnią część sezonu. Piotr Żyła jest obrońcą tytułu na małej skoczni, dlatego znalazł się w kadrze na mistrzostwa. Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej. Poziom stresu na tak dużej imprezie i tak jest już wystarczająco wysoki" – mówi Thomas Thurnbichler.