19 lat temu doszło do bezprecedensowej sytuacji, kiedy główną nagrodą musieli podzielić się Czech Jakub Janda i Fin Janne Ahonen, który po ośmiu skokach zaliczanych do klasyfikacji TCS mieli identyczną notę.
W bieżącej edycji Tschofenig, który w Bischofshofen zaatakował z trzeciej pozycji, o zaledwie 1,4 pkt wyprzedził Jana Hoerla oraz o 4,1 Krafta, który przed finałową próbą był najbliższej statuetki Złotego Orła i 100 tys. franków szwajcarskich za końcowy sukces.
W finale w Bischofshofen skoczył 137,5 m i musiał się zadowolić najniższym stopniem zarówno w poniedziałkowym konkursie, jak i w całej imprezie. Przed decydującą próbą długo jednak czekał aż wiatr pozwoli sędziom puścić go z belki. Zabrakło 2,5-3 m, by pokonać swoich rodaków i zwyciężyć.
Gdy wylądował, wiedział, że było za krótko, wiedział, że przegrał. Później wyraźnie przygnębiony pogratulował młodszemu koledze, ale okoliczności sprawiły, że jego zapowiedź, iż "najważniejsze, aby wygrał któryś z nas", zdawała się już nie być aktualna.
"Nie było łatwo czekać tam na górze. Bardzo się to dłużyło. Tak samo nie będzie teraz łatwo to przetrawić" - wydusił smutny.
Tschofenig prowadził po skoku na 140,5 m. Pierwszą nagrodą za zwycięstwo był pocałunek od partnerki, także skaczącej na nartach Kanadyjki Alexandrii Loutitt. Później wylądował na ramionach kolegów, z którymi fetował sukces z publicznością, ale jego radość nie była zmącona.
"Jestem mega szczęśliwy, radość mnie rozpiera, choć przykro mi z powodu Stefana. Na pewno nie jest mu miło" - przyznał 22-latek z Villach, który sprawiał wrażenie, jakby nieco wstydził się cieszyć z największego sukcesu w karierze, w której do tej pory wygrywał głównie w Polsce (MŚJ 2022 i Igrzyska Europejskie 2023 w Zakopanem, PŚ 2024 w Wiśle).
Wcześniej wszystko na jedną kartę postawił Hoerl. Odleciał na 143 m, ale miał problemy przy lądowaniu i z powodu niskich not od sędziów przegrał z Tshofenigiem o 2,1 pkt w Bischofshofen i 1,4 w klasyfikacji końcowej TCS.
"Spie...łem lądowanie" - nie bawił się w dyplomatę Hoerl.
Choć o triumf walczyło trzech jego zawodników finał imprezy mocno przeżył też trener austriackiej kadry.
"Ufff, dramatyczna rywalizacja, twarda walka do samego końca" - ocenił.
"Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie usiąść i wypić kilka piw, żeby ochłonąć" - dodał już z uśmiechem.
Największy problem może być z Tschofenigiem, który przyznał, że praktycznie nie pije alkoholu.
"Ale może coś wymyślimy w takich okolicznościach, żeby uczcić sukces" - wspomniał triumfator.
"To była świetna reklama skoków narciarskich" - podsumował szósty w końcowym zestawieniu Pius Paschke, który w trakcie TCS stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i jest kolejnym Niemcem na coraz dłuższej liście "zawiedzionych nadziei" na przerwanie trwającego od 2002 roku oczekiwania na zwycięstwo w tych prestiżowych zawodach.
Najlepszy z Polaków Paweł Wąsek zakończył TCS na ósmej pozycji.