W oficjalnym komunikacie poinformowano, że przedłużono umowę, dzięki której kibice będą mogli oglądać Grand Prix Belgii na słynnym torze w sezonach 2026, 2027, 2029 i 2031. To dość nietypowa umowa, ponieważ jasno wynika z niej, że w Belgii zabraknie wyścigów w sezonach 2028 i 2030. Oznacza to, że mamy do czynienia z pierwszym w Formule 1 kontraktem rotacyjnym.
Tor Spa-Francorchamps jest najdłuższym w całym kalendarzu F1 (ma długość ponad 7 km), ma wiele miejsc, które znają na pamięć wszyscy fani motorsportu, a także ma za sobą ogromną historię. Już w pierwszych mistrzostwach Formuły 1 w 1950 roku słynny tor był w kalendarzu cyklu, a łącznie odbyło się na nim aż 57 wyścigów królowej motorsportu. W tym roku Belgia będzie gościć Formułę 1 w wyjątkowym 75. sezonie.
Władze Formuły 1 i Liberty Media zachwalają oczywiście sam tor oraz całą atmosferę, jaka panuje w trakcie belgijskiego weekendu w kalendarzu F1, ale uciekają od zwrócenia uwagi na rotacyjny system kontraktu, z którego wynika, że w najbliższych latach dwukrotnie zabraknie najlepszych kierowców świata na słynnym torze w Walonii.
Taki scenariusz był jednak do przewidzenia i światowe media mówiły o nim od dłuższego czasu. Formuła 1 coraz chętniej organizuje wyścigi w Ameryce Północnej oraz Azji, rezygnując z niektórych lokacji w Europie. Na razie nie wiadomo który tor będzie w rotacji z Belgijskim Spa-Francorchamps, ale można podejrzewać, że będzie to właśnie jeden z obiektów na Starym Kontynencie.