"Zwykle mam to pod kontrolą i nie stanowi to problemu w skokach narciarskich" – wyjaśnił 24-latek w mediach społecznościowych: "Jednak od czasu do czasu, szczególnie w lotach, moje ciało reaguje bez mojego wpływu. Tracę wtedy kontrolę na półtorej sekundy i mogę tylko patrzeć na siebie, gdy jestem trzymany w szponach".
Mimo że "95 procent moich skoków" nie ma na to wpływu, Raimund nie chce podejmować żadnego ryzyka w Planicy.
Były mistrz świata juniorów nie weźmie zatem udziału w pierwszym konkursie indywidualnym w piątek, a także opuści konkurs drużynowy w sobotę. Oznacza to, że Markus Eisenbichler na pewno weźmie udział w swoich ostatnich zawodach w sobotę – chyba że w piątek osiągnie znakomity wynik i awansuje do czołowej trzydziestki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a następnie będzie mógł wziąć udział w niedzielnym finale.
Finał Pucharu Świata wciąż otwarty dla Raimunda
Raimund pozostawił otwartą kwestię, czy weźmie udział w niedzielnym finale Pucharu Świata: "Zwykle chcę wrócić na skocznię, gdy tylko zobaczę innych skaczących" – powiedział: "Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. A jeśli nie, to niech tak będzie".