"Mam miłe wspomnienia z zeszłego roku. To idealne miejsce dla mnie, w zeszłym roku poszło bardzo dobrze, wygrałem turniej. Jestem tu głównie po to, aby się nim cieszyć i mieć dobry test na kortach ziemnych, aby przygotować się do Monte Carlo w przyszłym tygodniu. Dzisiaj w Norwegii pada śnieg, więc nie było sensu, żebym tam był" - zażartował.
Po czwartkowym zwycięstwie nad Holendrem Botic van de Zandschulpem, Ruud (który był zwolniony z pierwszej rundy) powiedział, że jest "bardzo zadowolony z pierwszego meczu" na mączce. Zapewnił, że wywalczone w godzinę i kwadrans zwycięstwo 6:1, 6:2 dało mu "zastrzyk pewności siebie".
Norweg, finalista Roland Garros z ostatnich dwóch lat, powiedział, że po przegranej w drugiej rundzie US Open zdał sobie sprawę, że musi być bardziej agresywny w swojej grze, po tym jak "biegał w kółko, broniąc się przez pięć setów".
"Po wszystkim usiadłem w szatni i powiedziałem sobie i mojemu trenerowi, że nadszedł czas na zmianę, ponieważ bieganie i bronienie przez cały czas to żadna zabawa. Od tego momentu starałem się wykonywać bardziej agresywne uderzenia na treningach, grać szybciej z prawej i lewej strony, zaakceptować, że będzie więcej błędów" - powiedział.
Ósmy obecnie zawodnik świata przypomniał, że w zeszłym roku jego uderzenie prawą ręką "było o pięć kilometrów na godzinę wolniejsze niż w 2022 roku".
"Celem na 2024 rok jest odzyskanie co najmniej pięciu kilometrów na godzinę, a nawet więcej. Dlaczego nie? Jannik Sinner i Carlos Alcaraz "niszczą" piłkę. Myślę, że ja też mam moc, muszę tylko wykorzystać ją w najlepszy sposób" - powiedział.
W ćwierćfinale Ruud zmierzy się z Węgrem Martonem Fucsovicsem (85. ATP), który w trzech setach pokonał Francuza Gaëla Monfilsa (45. ATP).