Błyskawiczny awans Magdaleny Fręch, Zhang pokonana w Paryżu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Błyskawiczny awans Magdaleny Fręch, Zhang pokonana w Paryżu
Błyskawiczny awans Magdaleny Fręch, Zhang pokonana w Paryżu
Błyskawiczny awans Magdaleny Fręch, Zhang pokonana w ParyżuProfimedia
Mecz czy solidna rozgrzewka? Zhang Shuai tylko w ostatnich gemach sprawiała problemy Polce, ale ostatecznie wygrała tylko dwa w całym meczu. Magdalena Fręch po zaledwie 49 minutach wygrała 6:1, 6:1.

Po turniejach towarzyszących czas na główne danie. Magdalenie Fręch francuski Roland-Garros na początek zaserwował pojedynek z wyżej notowaną i utytułowaną Zhang Shuai (30. na liście WTA) z Chin.

Bardziej doświadczona rywalka ma na swoim koncie dwa wielkoszlemowe tytuły w deblu, w którym czuje się mocniejsza. W singlu przechodzi zdecydowanie gorszy okres, nie wygrawszy żadnego meczu od lutego. Brak dyspozycji widać było od pierwszego gema, gdy Magdalena Fręch bez większych problemów punktowała, a w drugim przełamała Zhang po jej błędach.

W meczu bez efektownych wymian Łodzianka szybko wygrała też trzeciego gema, pokazując precyzyjny, mocny serwis i dobry topspin. Gdy więc Chinka wygrała czwartego gema do zera, można było oczekiwać, że właśnie wchodzi w mecz. Było inaczej: do końca pierwszego seta popełniała zbyt wiele błędów, tylko niektóre z nich były wymuszone przez Polkę. Słaby serwis i niewiele lepszy return dały efekt łatwy do przewidzenia: 6:1 dla Fręch po zaledwie 19 minutach.

Jak skończył się pierwszy set, tak zaczął kolejny: łodzianka cztery pierwsze gemy zgarnęła przy dwóch przełamaniach i zaledwie jednym punkcie Zhang Shuai, posyłającej piłkę w siatkę lub na aut. Choć brzmi to niestosownie w przypadku deblowej zwyciężczyni Australian Open i US Open, mecz przypominał raczej trening dla Polki, mogącej chwilami ćwiczyć posyłanie piłki pod linię.

Gdy w piątym secie zapowiadała się walka – a wchodząca głęboko pod siatkę Zhang pokazała atuty znane z debla – Chinka ponownie dała się przełamać po podwójnym błędzie serwisowym (których w całym meczu zaliczyła siedem). Jeden wart wspomnienia punkt przydarzył się na początku szóstego gema, gdy po dłuższej wymianie Fręch skrótem zaskoczyła rywalkę.

A ponieważ to Polka niezmiennie punktowała lepiej, przed 40. minutą starcia oglądaliśmy pierwszą piłkę meczową. To był, paradoksalnie, najlepszy okres w wykonaniu Zhang. Przy podaniu Polki broniła piłkę za piłką, trafiając idealnie tam, gdzie chciała posłać piłkę. Nie tylko wybroniła trzy meczbole, ale i przełamała Fręch po jej błędach.

To Zhang zaczęła dyktować warunki, wyrzuciła rywalkę daleko od linii i gdyby utrzymała koncentrację, mogłaby jeszcze wrócić w tym meczu. Tak nie było, Fręch wygrała 6:1 po wyrzuconym forhendzie Chinki. Mecz rozstrzygnął się w mniej niż 50 minut. Stała się tym samym pierwszą zawodniczką w 1/32 finału, zanim rozstrzygnął się jakikolwiek inny pojedynek. Czeka teraz na rywalkę, którą będzie zwyciężczyni pary Bejlek-Rachimowa.

Bardzo jednostronne statystyki meczu Fręch-Zhang
Bardzo jednostronne statystyki meczu Fręch-ZhangFlashscore