W piątkowym półfinale 22. zawodnik ranking ATP został "skopany po tyłku" (jego słowa) 6:3, 6:4, 6:0 przez ubiegłorocznego wicemistrza Caspera Ruuda. Ale zachowuje nadzieję na przyszłość, rok po opuszczeniu Rolanda Garrosa z kontuzją kostki w półfinale z Rafaelem Nadalem.
Zverev powiedział, że miał pewne problemy fizyczne przeciwko Norwegowi Ruudowi, ale nie chciał szukać wymówek po porażce. "Miałem jeden problem fizyczny, a przy takim rywalu musisz dużo biegać, musisz walczyć i ja nie byłem w stanie tego zrobić" - powiedział na konferencji prasowej. "Nie byłem też w stanie zbytnio odepchnąć go moim podaniem. Wszystko szło trochę po jego myśli. Na pewno chciałbym zagrać tutaj w finale. Postrzegałem to jako wielką szansę na zagranie finału. Ale on był dzisiaj dużo, dużo lepszy ode mnie".
Mimo że Zverev stracił szansę na zmierzenie się z Novakiem Djokovicem w niedzielnym finale, był przekonany, że odzyskał poziom, który prezentował w zeszłym roku przed rozpoczęciem Wielkiego Szlema na kortach ziemnych.
Zapytany o to, czy może być pretendentem w turniejach wielkoszlemowych, Zverev powiedział: "Czuję, że teraz jestem w stanie, może nie Wimbledon, ponieważ, cóż, jest rozgrywany na trawie, więc jest to dla mnie trudniejsze. Ale ogólnie rzecz biorąc, tak, takie nastawienie będę miał od teraz".
Dotarcie do półfinału w Paryżu po rozegraniu "pięciu świetnych meczów" dało Zverevowi pewność siebie. Potrzebował jej, by celować w główne trofeum po tym jak trzy razy z rzędu dotarł do półfinału w Paryżu i finału US Open w 2020.
"Robię wszystko, co w mojej mocy. Bardzo trudno jest o tym mówić po takim dniu, ponieważ dostałem po tyłku. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie grałem też tak, jak chciałem" - powiedział. "Ale to jest zdecydowanie mój cel. Cieszę się, że wróciłem do formy tak szybko po kontuzji. Normalnie trwa to dłużej. Byłem w półfinale Wielkiego Szlema. To bardzo pozytywne. Straciłem szansę, tak, ale takie jest życie. Trzeba żyć dalej."