Maja Chwalińska do finału turnieju WTA 125 w Montreux przystępowała dużo bardziej wypoczęta niż jej rywalka Darja Seministaja (115. WTA), która wprawdzie pierwsza wyszła na mecz półfinałowy, ale spędziła na korcie trzy i pół godziny. Polka rozprawiła się z rywalką w niecałe dwie.
Od początku meczu dominowała Maja, która utrzymała podanie, a następnie przełamała przeciwniczkę. Ten sam schemat powtórzył się w dwóch kolejnych gemach i szybko Polka prowadziła 4:0.
W piątym gemie to Chwalińska straciła serwis, ale nie odwróciło to losów partii, bo Łotyszka miała problemy z serwisem i nie obroniła żadnego swojego podania, a Polka wygrała pierwszego seta 6:1.
W drugim Maja od razu poszła za ciosem i przełamała rywalkę do zera. Łotyszka od trzeciego gema partii w końcu zaczęła bronić serwisu, ale Polka też był pewna przy serwisie. Kluczowy był szósty gem. Był on bardzo długi, a Chwalińska broniła dwóch break pointów. Wyszła z tego obronną ręką, a dwa następne wygrała bez straty punktu, co dało jej zwycięstwo 6:1; 6:2
Polka ma za sobą udany tydzień w Szwajcarii z wielkimi zwycięstwami. Zaczęło się od starcia z najwyżej rozstawioną Jil Teichmann (87. WTA), która grała przed własną publicznością. Szwajcarka wygrała pierwszą partię do zera, ale w dwóch kolejnych była lepsza 6:4; 6:1 i zanotowała ważny triumf, który ją napędził. W kolejnych spotkaniach z Oksaną Selekhmetevą (163. WTA), Arantxą Rus (131. WTA) i Andreą Lazaro Garcią (238. WTA), dominowała i nie straciła nawet seta, tak samo jak w dzisiejszym finale.
Dla Chwalińskiej to drugi w karierze tytuł rangi WTA 125. Pierwszy zdobyła w grudniu 2024 roku w Florianopolis. Polka w rankingu WTA awansuje o ponad 40 miejsc na 134. pozycję.