Jeszcze przed meczem wiadomo było, że szanse Magdy Linette na wyjście z grupy WTA Elite Trophy są niewielkie. Do turnieju awansowała w końcu jako ostatnia zawodniczka. W grupie azaliowej za rywalki miała najwyżej rozstawioną Barborę Krejcikovą – która jest w bardzo dobrej formie tej jesieni – oraz Darię Kasatkinę, z którą nie wygrała żadnego meczu od 2018 roku.

Niemrawy start i zbyt późne przebudzenie

Różnicę klas między Polką a Czeszką widać było od pierwszych chwil wtorkowego meczu. Nawet jeśli dwa rozpoczynające gemy w wykonaniu obu zawodniczek wyglądały w najlepszym razie na trening (błędy mnożyły się z każdej strony siatki), to Czeszka stosunkowo szybko zdołała wyjść na 2:0, a Linette punktowała zwłaszcza dzięki roztargnieniu rywalki i jej słabemu pierwszemu podaniu. 

Drugi gem zamknął się wyrzuceniem piłki daleko poza kort przez Polkę. Ten błąd był symptomatyczny: forhend i celownik Linette zawodziły w całym pierwszym secie. Szkoda, bo Krejcikova była rywalką do nadgryzienia – w pierwszym secie popełniła w sumie 12 niewymuszonych błędów.

Dopiero drugi punkt trzeciego gema padł łupem Polki po naprawdę solidnej grze, od serwisu po wyrzucenie rywalki na drugi koniec kortu. Pod koniec gema ruszyła agresywnie pod siatkę i to się opłaciło: zepchnięta do defensywy i zmuszona do biegania Krejcikova traciła punkty. Niestety, ilekroć Linette dochodziła do break pointa – a udawało się to aż sześć razy w secie – Krejcikova momentalnie łapała wyższą koncentrację i broniła się skutecznie. Polce tego wyższego biegu brakowało. Efektem było 5:1 dla Czeszki, a dwa kolejne gemy wygrane pewnie przez podające zakończyły seta wynikiem 6:2.

Szybka przewaga, bolesny finisz

Kto widział początek meczu, na starcie drugiej partii mógł przecierać oczy ze zdumienia: Linette nie tylko błyskawicznie wygrała swojego gema do zera, ale też wyszła na 40:0 przy podaniu Krejcikovej. Dwa break pointy Czeszka obroniła, jednak za trzecim razem popełniła szósty w meczu podwójny błąd serwisowy, odbierając sobie szansę na wygranie gema. 

2:0 dla Polki? Na krótko, moment później było już 3:0 – Polka ponownie nie dała żadnej szansy przy własnym podaniu, pokazując zupełnie inne oblicze. Była skupiona, podejmowała tylko dobre decyzje i to ona dyktowała warunki. 

Na pierwszego wygranego gema faworytka meczu pracowała naprawdę ciężko, broniąc 10. break pointa w meczu. Gdy udało jej się wygrać, w końcu zaczęła również zagrażać Magdzie Linette przy jej podaniu. Efektem tego były aż trzy break pointy. Dwa udało się Polce obronić, za trzecim razem minimalnie zahaczona linia dała Krejcikovej kluczowy punkt i pozwoliła wrócić na 2:3. 

Widać było, że psychicznie pozbierała się po trzech gemach kompletnej bezradności. Właśnie to Czeszka pokazała, wyrównując na 3:3. Dodatkowo, pierwszy punkt siódmego gema trafił na konto rywalki w kontrowersyjnych okolicznościach, a spór z arbitrem wybił Magdę Linette z rytmu. Straciła drugiego gema przy swoim podaniu, a Krejcikova z 0:3 wróciła na 4:3.

Teraz to Czeszka miała po swojej stronie siłę i skuteczność, a gdy wyzbywała się błędów, była zdecydowanie górą. Wrócił obraz meczu z pierwszej odsłony – to Polka była zdenerwowana i zepchnięta do defensywy. Walczyła w dziewiątym gemie o życie i udało się: obroniła dwie piłki meczowe, ucięła serię Czeszki i polscy kibice musieli liczyć, że to da jej kopa do powrotu w meczu. Z kopem czy nie, Krejcikova nie pozwoliła na powrót w meczu, przy swoim podaniu kończąc mecz już za pierwszym razem.