Marc-Andre ter Stegen w czwartkowym spotkaniu będzie chciał postawić mur nie do przejścia, który uchroni jego zespół przed taką stratą, jak podczas ostatniego starcia Santiago Bernabeu. Wówczas, w październiku ubiegłego roku, FC Barcelona, uległa 1:3. W pierwszym meczu półfinału również byłby to zły wynik, ponieważ zmusiłby zespół Xaviego do odrabiania strat na Camp Nou. A trzeba przyznać, że taki rezultat jest możliwy. Blaugrana przybywa bowiem do stolicy Hiszpanii po przegranej z Almerią, odpadnięciu z Ligi Europy i bez kilku ważnych zawodników.
Rola bramkarza może być zatem tym bardziej istotna. Bez Pedriego, Ousmane'a Dembele i Roberta Lewandowskiego zespół Barcy miał ostatnio poważne trudności ze stworzeniem zagrożenia pod bramką przeciwnika, dlatego zachowanie kolejnego czystego konta lub strata ewentualnie jednego gola będą tak kluczowe. Mało prawdopodobne jest natomiast, aby Duma Katalonii była w stanie, jak rok temu, pokonać rywali 4:0 lub uzyskać podobny wynik jak w finale Superpucharu Hiszpanii, meczu, w którym Cules byli zdecydowanie lepsi (3:1).
Były bramkarz Borussii Moenchengladbach przed najbliższym meczem wypowiada się w optymistycznym tonie, mówiąc m.in. o walce "o powrót na właściwą ścieżkę", tej sprzed kilku tygodni. Przyznaje również, że był to "trudny tydzień" po przegranej 1:2 z Manchesterem United i 0:1 z Almerią w LaLiga.
Chociaż Inaki Pena zagrał w kilku pierwszych meczach tej edycji Pucharu Króla, to Xavi wybrał już podstawowego bramkarza w tych rozgrywkach po wygranym 1:0 spotkaniu z Realem Sociedad. Oczywiście, były zawodnik Galatasaray ponownie zasiądzie na ławce rezerwowych w meczu przeciwko drużynie Realu Madryt, w której również nie wystąpi kilku piłkarzy (m.in. Ferland Mendy i David Alaba). Los Blancos będą celowali w zwycięstwo, gdyż w rewanżu gracze Barcelony mogą być już do dyspozycji trenera.