Więcej

Szalona końcówka w Londynie. Remis po golu w ostatniej akcji meczu

Szalona końcówka w Londynie. Remis po golu w ostatniej akcji meczu
Szalona końcówka w Londynie. Remis po golu w ostatniej akcji meczuPhoto by BEN STANSALL / AFP

Gdyby nie jutrzejszy mecz Manchesteru City z Liverpoolem, spotkanie Tottenhamu z Manchesterem United, które otwierało 11. serię gier w Premier League, z pewnością byłoby uznane hitem tej kolejki. I kto wie, czy po jej zakończeniu nie będzie uznane za jej najlepszy mecz, bo po niesamowitej końcówce skończył się on remisem 2:2.

Spotkanie zaczęło się w dość leniwym tempie, ponieważ żadna z drużyn nie kwapiła się do ofensywnych akcji i stwarzania sobie szans. Na pierwsze fajerwerki musieliśmy czekać aż przez pół godziny. 

Wtedy Manchester United na dłużej zamknął rywali w ich polu karnym. Gdy na tak małej przestrzeni zgromadziło się tylu techników, takich jak Bruno Fernandes, Matheus Cunha czy Bryan Mbeumo, było wiadomo, że z tego musi coś wyjść. Ostatecznie jednak asystę zaliczył Amad Diallo, bo to on dośrodkował na głowę Mbeumo, który pewnie wbił futbolówkę do sieci. 

W efekcie Czerwone Diabły schodziły do szatni z prowadzeniem, mimo że poza tą jedną akcją niespecjalnie zagroziły bramce Tottenhamu, ale sam Tottenham też nic nie pokazał w pierwszej części w ataku. W efekcie w przerwie zobaczyliśmy zmianę i Randala Kolo Muaniego zastąpił Wilson Odobert. 

Gospodarze wyszli na drugą połowę z zupełnie innym nastawieniem, ponieważ w pierwszym jej kwadransie mogli nie tylko wyrównać, ale nawet odwrócić losy meczu. Bohaterem tej części gry został jednak Senne Lammens

Belgijski bramkarz najpierw instynktownie uderzył ekwilibrystczne uderzenie Cristiana Romero, który został pozostawiony sam w centralnej części pola karnego, a chwilę później obronił mocne uderzenie Joao Palhinhi, który w tłoku w szesnastce zebrał się do uderzenia piłki na wysokim pułapie. 

Statystyki meczu Tottenham - Manchester United
Statystyki meczu Tottenham - Manchester UnitedOpta by Stats Perform

W 63. minucie Lammens w końcu został pokonany, ale Brennan Johnson, który to znalazł na niego sposób, był na spalonym i goście wciąż mieli prowadzenie. 

Spurs doczekali się jednak swojego momentu radości w końcówce meczu. W dodatku nie jednego, a dwóch. Najpierw w 84. minucie Mathys Tel przyjął piłkę w polu karnym z Mathijsem de Ligtem na plecach, obrócił się z futbolówką i z Holendrem, a potem oddał bardzo mocny strzał, z którym Lammens nie miał żadnych szans. Gospodarze wyrównali. 

Nie spoczęli jednak na laurach i zaatakowali pełną pulę. W doliczonym czasie gry po stałym fragmencie piłka trafiła na skraj pola karnego do Odoberta, ten spróbował oddać strzał, ale piłkę zgrabnie trącił głową Richarlison, a belgisjki bramkarz nie był już w stanie zareagować i Czerowne Diabły wypuściły z rąk wszystkie trzy oczka.

Ale to jednak nie był ostateczny wynik tego spotkania! Rzutem na taśmę, w 96. minucie goście dostali rzut rożny, a Bruno Fernandes dośrodkował na dalszy słupek. Akcję zamykał De Ligt, który wpakował piłkę głową w samo okienko z bliskiej odległości i uciszył Tottenham Hotspur Stadium. 

Tym samym Czerwone Diabły kontynuują serię meczów bez porażki, a Spurs w ostatnich pięciu ligowych meczach wygrali tylko raz. 

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen