W dni powszednie przystadionowy bar El Txoko del Sadar wygląda jak każdy inny spokojny lokal w Pampelunie, przynajmniej z zewnątrz. Jednak w dzień, kiedy "Rojillos” lub "Rojos” - jak nazywa się tu piłkarzy Osasuny od ich czerwonych barw - grają u siebie, bar i stadion zamieniają się w piekło.
Wielu kibiców napływających na stadion El Sadar na mecz z Valencią pod koniec sierpnia miało na sobie koszulki z numerem "17” i nazwiskiem Ante Budimira. Mierzący 190 cm wzrostu 34-letni chorwacki napastnik, grający w Pampelunie od pięciu sezonów, jest ulubieńcem fanów drużyny ze stolicy Nawarry.
"Budi, Budi, Budi!" – skandował podczas meczu z Valencią sektor ultrasów Indar Gorri, co po baskijsku znaczy "czerwona siła”, kiedy Chorwat został sfaulowany przez obrońcę przeciwników. Kilkadziesiąt minut wcześniej strzelił on – jedyną, jak się później okazało – bramkę, a ponad 20 tys. widzów na El Sadar oszalało z radości.
"Budimir jest nowym Urbanem" – powiedział PAP Mateo, młody pracownik sklepu Osasuny, lekko się uśmiechając. Nie mają koszulek z nazwiskiem Urbana, ale za dodatkową opłatą mogą nadrukować dowolny napis, jaki klient sobie zażyczy.
"Nie jestem przekonany, czy młodzi kibice znają dobrze nazwisko Urbana, dla nich idolem jest teraz Budimir" – dodał.
Pytani o Urbana kibice Osasuny, przede wszystkim ci starsi, którzy na mecz z Valencią przyszli w pamiętających dawne czasy koszulkach swojej drużyny, często pozytywnie reagują na wspomnienie o Polaku.
"Hat-trick z Realem i 4:0 na Bernabeu!" – to najczęstsza odpowiedź fanów, którzy w pierwszej kolejce La Ligi obecnego sezonu musieli pogodzić się z porażką 0:1 na stadionie Realu po golu Kyliana Mbappe z rzutu karnego.
Jednak mecz pomiędzy tymi dwoma drużynami 35 lat wcześniej, 30 grudnia 1990 r., był istnym koszmarem "Królewskich”. To właśnie wtedy Urban zaliczył pamiętnego hat-tricka, a jego drużyna wygrała 4:0, zajmując ostatecznie czwarte miejsce w lidze, zaraz za "Los Blancos”.
"Chupinazo w Madrycie” – napisał wówczas sportowy dziennik "Marca”, nawiązując do wystrzału petardy, który ogłasza początek corocznego święta San Fermines w Pampelunie z biegami byków i korridami.
Korespondent dziennika "Diario de Navarra” pisał natomiast: "Urban był w centrum uwagi, a niektórzy koledzy już umieszczali go w Realu Madryt. Polak uśmiechał się i mówił, że bardzo dobrze czuje się w Pampelunie, a jego jedyną troską jest wprowadzenie Osasuny do Pucharu UEFA”.
"Rojillos” awansowali do europejskich rozgrywek, ale pożegnali się z nimi w 1/8 finału po porażce w dwumeczu z Ajaksem Amsterdam, późniejszym zdobywcą Pucharu UEFA.
"Budimir jest bardzo dobry, ale nie strzelił Realowi trzech bramek" – mówią PAP kibice Osasuny, wspominając Urbana. Fotografia Polaka widnieje na stronie internetowej klubu w opisie historii lat 90.
"Polski napastnik przybył do Pampeluny sezon wcześniej, latem 1989, i dla wielu kibiców stał się najlepszym zawodnikiem w historii Osasuny. Jego 13 bramek w sezonie 1990/91 pomogło Osasunie ukończyć ligę na wysokim czwartym miejscu” – zaznaczono w opisie.
Budimir na początku tego roku wyprzedził jednak Urbana w klasyfikacji najlepszych zagranicznych strzelców drużyny; Polak łącznie zdobył 58 bramek dla drużyny z Pampeluny, a Chorwat, który przed tym sezonem również był łączony z "Królewskimi”, uzbierał ich dotychczas 72.
"Nie, nie, nie, musi zostać w Pampelunie" – zareagował Mateo na wspomnienie transferowych plotek.
Choć obecnie ciężko znaleźć wśród kibiców kogoś, kto na mecz przyjdzie w koszulce z nazwiskiem Urbana na plecach, a w El Txoko del Sadar próżno szukać jego fotografii na ścianie, to bez wątpienia trener reprezentacji Polski jest w Pampelunie wspominany bardzo dobrze.
"Janek, życzymy Ci powodzenia w tym nowym etapie!" – napisał klub na portalu X po tym, jak w połowie lipca PZPN poinformował o tym, kto zastąpi Michała Probierza na ławce trenerskiej