Już start wyścigu przyniósł sporo emocji, ponieważ Russell walczył z Piastrim koło w koło w pierwszym zakręcie, a kilka miejsc zyskał Norris, który jechał na trzecim miejscu. Okazało się jednak, że Brytyjczyk był nieprawidłowo ustawiony na starcie, przez co musiał potem odsłużyć karę pięciu sekund. To znacznie pokrzyżowało jego plany na wyścig.
Ciekawą strategię przyjęli kierowcy Ferrari, ponieważ Charles Leclerc i Lewis Hamilton wystartowali jako jedyni w czołówce na średnich oponach, przez co później zjechali po zmianę opon. Finalnie taka strategia im się opłaciła, ponieważ obaj uplasowali się tuż za podium - Monakijczyk był czwarty, a Brytyjczyk piąty.
Weekend ten okazał się bardzo nieudanym dla kierowców Red Bulla, a szczególnie Maxa Verstappena, wobec którego zwykle są najwyższe oczkiewania. Holender przez cały weekend narzekał na prowadzenie bolidu, a dzisiaj na przyczepność oraz przegrzewanie się samochodu. Gdyby tego było mało, w stanowisku Red Bulla popsuła się lampka sygnalizująca możliwość odjechania zawodnika po zakończeniu wymiany opon. Problem z tym związny odczuwali zarówno Verstappen, jak i Yuki Tsunoda. Ostatecznie Holender skończył na szóstej, a Japończyk na dziewiątej pozycji.
Tsunoda był też zaangażowany w walkę z Carlosem Sainzem. Ostatecznie Hiszpan w efekcie zderzenia musiał zakończyć wyścig, a na tor na 34. okrążeniu wyjechał samochód bezpieczeństwa, który dodał emocji w drugiej części wyścigu.
Na ostatnich okrążeniach popisywał się jeszcze Norris, który najpierw wyprzedził Leclerca w walce o najniższe miejsce na podium, a potem nie udało mu się powtórzyć tego samego wyczynu w pogoni za Russellem.