Więcej

Verstappen na poważnie włącza się do walki o mistrzostwo F1. Czy McLaren odeprze jego atak?

Verstappen na poważnie włącza się do walki o mistrzostwo F1. Czy McLaren odeprze jego atak?
Verstappen na poważnie włącza się do walki o mistrzostwo F1. Czy McLaren odeprze jego atak?AA/ABACA / Abaca Press / Profimedia

Max Verstappen po znakomitym dla siebie weekendzie w Austin na dobre włączył się do walki o piąty z rzędu tytuł mistrza F1. Holender po letniej przerwie nie schodzi z podium i wywiera presję na McLarena, który musi szybko znaleźć rozwiązanie, jeśli chce zdobyć w tym sezonie dublet i do tytułu konstruktorów, dołożyć jeszcze kierowcy.

Fatalna pierwsza część sezonu Red Bulla, Max był zniechęcony 

Max Verstappen w pierwszej części sezonu nie miał konkurencyjnego bolidu, żeby nawiązać długotrwałą walkę z McLarenem. Zdarzały mu się pojedyncze przebłyski w kwalifikacjach czy wyścigach, ale na dłuższą metę, Oscar Piastri i Lando Norris byli poza jego zasięgiem. Mimo wszystko był jedynym kierowcą, który potrafił ich powstrzymać przed totalną dominacją sezonu. 

Do ósmego wyścigu miał na koncie dwa triumfy, tyle samo co Lando Norris, a cztery Grand Prix zwycięsko zakończył Oscar Piastri. Holender jednak walczył z bolidem i kiedy wszystkie czynniki nie składały się w całość, miał problem z walką nawet o podium. Czwarte miejsca w Chinach, USA i Monaco czy szóste w Bahrajnie powodowały, że jego strata do McLarena rosła. 

Max po nieudanych kwalifikacjach podczas kwietniowego weekendu w Bahrajnie, który był czwartym w sezonie, powiedział, że w tym sezonie nie walczy o tytuł, po prostu bierze udział w mistrzostwach. Wtedy wyścig zakończył na wspomnianej szóstej pozycji. 

Od połowy maja do końca sierpnia na podium stał tylko raz, miało to miejsce w Kanadzie. W tym okresie rozegranych zostało siedem wyścigów, w których praktycznie w każdym, poza Kanadą, na podium stał Oscar Piastri. Ostatni wyścig przed przerwą letnią był katastrofą dla Maxa, który na Węgrzech zajął dziewiąte miejsce, wygrał Norris przed Piastrim. Na 10 weekendów przed końcem sezonu Holender tracił do Australijczyka blisko 100 punktów. 

Odpoczynek dobrze zadziałał na Red Bulla i Maxa, ale po Holandii starta była ogromna

Niewielu wtedy mogło przypuszczać, że po powrocie do rywalizacji Red Bull na tyle poprawi swój bolid, że Max będzie w stanie regularnie pokonywać McLareny. Tuż po rozpoczęciu przerwy Helmut Marko mówił, że zdobycie tytułu przez Maxa w ich sytuacji jest niemożliwe. 

Sam Verstappen był zrezygnowany po Węgrzech. Podkreślając, że kiedy przyjeżdżasz dziewiąty czy poza punktami, to nie ma znaczenia. Wcześniej kilkukrotnie zaznaczając, że ten sezon jest już stracony i zespół powinien skupić się na kampanii 2026. Miesiąc wcześniej zwolniony został Christian Horner, który przez 20 lat był szefem zespołu, co tylko potwierdzało, jak gorąco jest w Red Bullu. Jego następcą został Laurent Mekies, który odpowiadał wcześniej za Racing Bulls. 

Po kilku tygodniach odpoczynku przyszedł czas na wznowienie rywalizacji w F1. W ostatnim tygodniu sierpnia odbywało się ściganie w Holandii, na domowym torze Max Verstappen, nie mógł wyobrazić sobie lepszego miejsca na zaczęcie nowego rozdziału. Weekend był dobry dla czterokrotnego mistrza świata, wyścig zakończył na drugim miejscu, byłby trzeci, gdyby nie awaria w bolidzie Norrisa, który nie dotarł do mety, wygrał Piastri, więc na dziewięć wyścigów przed końcem jego strata do lidera wynosiła 104 punkty. Odrobić to? Wydawało się nierealne. 

Problemy McLarena po letniej przerwie i wspaniała forma Verstappena 

Wcześniej było to praktycznie nierealne, a po Holandii wydawało się, że tylko cud może sprawić, że Verstappen włączy się do walki o mistrzostwo. Karty zaczęły odwracać się na korzyść Holendra na torze Monza. Tam był najlepszy, wygrywając swój pierwszy wyścig od maja, czekając na to aż osiem weekendów Grand Prix. Po drodze miał na koncie zwycięski sprint w Spa, ale w długich nie potrafił stanąć na najwyższym stopniu podium. 

Jak się później okazało, nie był to jednorazowy wystrzał formy Red Bulla. Jeszcze lepiej dla Maxa ułożyło się wszystko na torze ulicznym w Baku. Ponownie Holender nie miał sobie równych, Piastri nie dotarł do mety, bo uderzył w ścianę na początku rywalizacji, a Lando Norris był dopiero siódmy. Oznaczało to, że tego dnia Verstappen odrobił do Piastriego kolejne 25 punktów i na siedem wyścigów do końca sezonu strata wynosiła już nie 104 punkty, jak chwilę wcześniej, a już "tylko" 69. W dwa weekendy Holender odrobił do najgroźniejszego rywala 35 "oczek", co dawało nadzieję, ale wciąż wydawało się zbyt dużą różnicą.  

Nie do końca zadowolony Max był z drugiego miejsca w Singapurze. Tam liczył na podtrzymanie serii zwycięstw, ale cenne punkty zabrał mu George Russell, który niespodziewanie wykręcił znakomity czas w kwalifikacjach, a później nie oddał pozycji lidera w wyścigu. Holender był przed McLarenami, ale zysk w klasyfikacji generalnej był niewielki. 

Znakomicie dla Holendra ułożył się natomiast ostatni weekend w Austin. Tam nie miał sobie równych, a kolejne problemy miał McLaren. Na starcie sprintu, który miał być tylko przedsmakiem dla głównego wyścigu, doszło do kolizji z udziałem Norrisa i Piastriego. Obaj nie byli w stanie kontynuować jazdy, a Max "zarobił" dodatkowe osiem punktów. Następnie przyszły kwalifikacje, gdzie ponownie Verstappen ograł McLareny, a Piastri zanotował fatalny występ i ruszał dopiero szósty. Ostatecznie Holender nie dał się zaskoczyć i odniósł spektakularne zwycięstwo, co w obliczu dopiero piątej pozycji lidera klasyfikacji kierowców, sprawiło, że podczas weekendu w Austin, Max odrobił kolejne 23 punkty i obecnie jego strata to 40 "oczek". 

Zapowiada się niesamowita końcówka sezonu. Max dokona historycznego powrotu? 

McLaren stoi teraz przed trudnym zadaniem, jak rozegrać kluczowy moment sezonu. Obecnie liderem klasyfikacji generalnej jest Oscar Piastri, ale Lando Norris w ostatnich tygodniach wygląda pewniej od Australijczyka. W ciągu ostatnich trzech weekendów zawsze był lepszy od zespołowego kolegi, odrabiając do niego łącznie 17 punktów i obecnie traci już tylko 14 "oczek". Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć "dużych" wyścigów i dwa sprinty, więc maksymalnie do zdobycia jest jeszcze 141 pkt, co sprawia, że rywalizacja nabiera rumieńców i każdy z kierowców McLarena, będzie chciał zdobyć ten tytuł, co może prowadzić do napięć.  

A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta? Być może. Max Verstappen robi w ostatnich tygodniach wszystko, żeby uprzykrzyć życie McLarenowi. Jeśli do końca sezonu jego bolid dalej będzie z nim współpracował tak, jak ma to miejsce po letniej przerwie, to Holender może dokonać jednego z największych powrotów w historii tej dyscypliny. Skoro w pięć ostatnich weekendów zdołał zdobyć 119 ze 133 punktów i zmniejszyć stratę do Oscara Piastriego z 104. do 40. "oczek", to obecnie wcale nie jest niemożliwe, że podczas ostatnich pięciu Grand Prix nie dokona czegoś podobnego. Drugi Lando Norris jest przed nim już tylko o 26 punktów. 

Pierwszy rozdział tej walki o końcowy triumf rozegra się już w najbliższy weekend w Meksyku. Tam Max wygrywał, jeszcze przed czasami swojej dominacji (w 2017 i 2018 roku) oraz w latach 2021-2023. Licząc od 2017 roku, to tylko raz triumfował tam Lewis Hamilton (2019) i rok temu Carlos Sainz. Poprzednie GP Meksyku było dla Maxa kompletnie nieudane, bo podczas walk o pozycję z Lando Norrisem otrzymał łącznie 20 sekund kary i zakończył zmagania na czwartej pozycji. Historycznie jednak ten tor mu bardzo pasuje, więc jest duża szansa na kolejne zmniejszenie strat do McLarena i na dobre włączenie się do walki o tytuł mistrzowski, co jeszcze dwa miesiące temu byłoby określane mianem science fiction. 

Autor tekstu:
Autor tekstu:Flashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen