Zwycięskie męczarnie Augsburga, Polacy pewnym elementem drużyny

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Zwycięskie męczarnie Augsburga, Polacy pewnym elementem drużyny
Zwycięskie męczarnie Augsburga, Polacy pewnym elementem drużyny
Zwycięskie męczarnie Augsburga, Polacy pewnym elementem drużynyAFP
Rafał Gikiewicz z kolejnym czystym kontem, choć niepokojony też specjalnie nie był. Augsburg wymęczył wygraną 1:0 po tym, jak sędzia dwukrotnie unieważniał strzelone wcześniej bramki.

Walkę FC Augsburg z TSG Hoffenheim zapowiadano jako walkę o sześć punktów i nic dziwnego – oba zespoły bardzo chcą uniknąć spadku, a że są sąsiadami w tabeli, to najlepiej byłoby wzbogacić się kosztem rywali. Z przebiegu gry trudno było jednak dostrzec dążenie do zwycięstwa po którejkolwiek ze stron. Bundesliga rzadko raczy widzów pojedynkami o tak wolnym tempie.

W niezbyt barwnym widowisku zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze z Augsburga, których gra w każdym aspekcie prezentowała się korzystnie na tle powolnego Hoffenheim. Tego należało się zresztą spodziewać po wynikach. W końcu przyjezdni nie wygrali żadnego spotkania od połowy października (!) i spadli o 10 lokat w tabeli Bundesligi. Augsburg, pomimo mieszanych rezultatów, nie notuje z kolei meczów, w których nie zespół nie podjąłby walki.

Nic więc dziwnego, że pierwsza bramka wpadła szybko, już w 8. minucie. Sędzia jednak słusznie dostrzegł, że Arne Engels pomagał sobie ręką. Jedynka zniknęła z tablicy, ku rozpaczy widzów. Pojawił się ponownie tuż po przerwie, tym razem strzelcem bramki – od słupka i na raty – był Ermedin Demirović. Ponownie trybuny wybuchły radością i ponownie sędzia musiał decyzję skonsultować. Znów gol unieważniony, tym razem strzał poprzedzał faul w ataku.

Niecodzienne okoliczności uratowały Hoffenheim przed dwiema straconymi bramkami, sami zaś Wieśniacy nie umieli odpowiedzieć gospodarzom niczym konkretnym. W efekcie, przez większość meczu Rafał Gikiewicz pozostawał bezrobotny, broniąc najtrudniejszy strzał (na dwa razy, ale bez ryzyka) dopiero w 82. minucie. Trudno nazwać jego występ dobrym, skoro przyjezdni nie wystawili go na poważniejsze próby.

Więcej da się po meczu powiedzieć o postawie Roberta Gumnego, który z kolegami skutecznie niwelował i tak rzadkie próby ze strony Hoffenheim, zapuszczając się też na połowę gości. Zaliczył występ co najmniej przyzwoity, choć do dobrego rezultatu brakowało jednego: gola. Ten pojawił się ostatecznie w 89. minucie, a strzelcem był Fredrik Jensen. Nawet jeśli w mozole, to udało się zgarnąć komplet punktów i zachować czyste konto, budując przewagę 5 punktów nad Hoffenheim i siedmiu nad strefą spadkową.

Statystyki meczu Augsburg-Hoffenheim
Statystyki meczu Augsburg-HoffenheimOpta by Stats Perform