Niedawna gwiazda tenisa dziś żyje w zbombardowanym domu i pilotuje drony

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Niedawna gwiazda tenisa dziś żyje w zbombardowanym domu i pilotuje drony
Niedawna gwiazda tenisa dziś żyje w zbombardowanym domu i pilotuje drony
Niedawna gwiazda tenisa dziś żyje w zbombardowanym domu i pilotuje dronyKenneth Jessen / Scanpix
Zaledwie 18 miesięcy po zakończeniu kariery, były numer 13 w rankingu ATP Ołeksandr Dołhopołow żyje w Chersoniu, w zbombardowanym domu bez toalety i ciepłej wody, za to z biegającymi myszami. Jego pracą jest dziś pilotowanie dronów w walce przeciwko Rosji.

Dołhopołow jest dziś w zupełnie innym świecie niż przed półtora roku, gdy pojedynkiem przeciwko Novakowi Djokoviciowi kończył karierę zawodniczą. Dziś nie pakuje już rakiet, ręczników, napojów czy przekąsek, ale karabin, amunicję, gogle i kamizelkę kuloodporną.

Gdy Rosjanie napadli na Ukrainę w lutym tego roku, Dołhopołow cieszył się życiem w Turcji. Szybko podjął decyzję o zgłoszeniu się do armii.

"Czułem, że muszę to zrobić, że muszę w tym uczestniczyć. Gdy się zaczęło, większość nie wierzyła, że do wojny dojdzie, że nas zaatakują, a oni uderzyli z tylu kierunków i chcieli odebrać nasz kraj" – mówi były tenisista w rozmowie z Daily Mail.

34-latek wciąż myśli o swoim dawnym życiu, ale jest też wdzięczny za umiejętności, jakie z niego wyniósł. "Tenis na pewno mnie na to przygotował. Szybko myślę, działam dobrze pod presją, nie panikuję. Wiele cech potrzebnych w tenisie można przenieść do działań wojennych" – opowiada Dołhopołow.

"W marcu zacząłem się przygotowywać, bo wiedziałem, że będę potrzebny. Nigdy wcześniej nie dotykałem nawet broni. Najpierw był szok, ale później człowiek stara się tylko zachować spokój i wykonywać swoje zadania. Złe decyzje mogą przecież kosztować życie" – kończy były ukraiński tenisista.