Fernando Santos: Albania zrobiła ogromny postęp w ostatnich latach

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Fernando Santos: Albania zrobiła ogromny postęp w ostatnich latach
Fernando Santos: Albania zrobiła ogromny postęp w ostatnich latach
Fernando Santos: Albania zrobiła ogromny postęp w ostatnich latachPAP
Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Fernando Santos, nie ukrywa, że jest pod wrażeniem, jak zorganizowany na boisku jest zespół Albanii, z którym biało-czerwoni zagrają w niedzielę w eliminacjach mistrzostw Europy. "Albania zrobiła ogromny postęp w ostatnich latach" - zaznaczył.

Trener Polaków przypomniał, że w przeszłości, jako selekcjoner Portugalii, miał okazję mierzyć się z tym przeciwnikiem.

"To rywal posiadający dużą jakość. Prowadziłem drużynę przeciwko Albanii w 2016 roku i mam świadomość, jak ona się od tego czasu rozwinęła, jak ogromny postęp w ostatnich latach zrobiła. Znam dobrze trenera (Sylvinho - red.). Bardzo podoba mi się, jak silny taktycznie jest ten zespół, potrafi atakować i bronić, jest dobrze zorganizowany na boisku" - wyliczał Santos.

Zwrócił także uwagę, że drużyna, która zostanie pokonana, znajdzie się w trudnej sytuacji przed pozostałymi meczami eliminacji w grupie E.

"Zawsze ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać, jedna drużyna poniekąd zależy od drugiej. Kto wygra, ten będzie miał wszystko w swoich rękach. Kto przegra, będzie musiał oglądać się na wyniki innych meczów" - zauważył.

Jednocześnie Santos podkreślił, że jego drużyna nie może myśleć o remisie.

"Ani ja, ani trener reprezentacji Albanii nie myślimy o tym, żeby zremisować. Nie da się wygrać, jeśli ma się takie nastawienie. Zawsze wychodzi się po to, żeby zwyciężyć" - zauważył.

Zespoły mierzyły się ze sobą ostatnio przed dwoma laty w eliminacjach mistrzostw świata. Oba spotkania wygrali biało-czerwoni, ale to w Tiranie tylko 1:0.

"To był jeden z pierwszych meczów, jakie obejrzałem, jak tylko zostałem selekcjonerem reprezentacji Polski. Ale nie ma on nic wspólnego z tym jutrzejszym. Minęły dwa lata, grają inni zawodnicy, są inni trenerzy. My za każdym razem przygotowujemy się tylko do najbliższych dwóch spotkań" - powiedział Santos.

Zapytany o powołanie doświadczonego Grzegorza Krychowiaka, którego wcześniej pomijał, wyjaśnił, że to nie jest pierwszy taki przypadek w jego karierze.

"Wiele razy zdarzało się, że kogoś nie powoływałem, a potem stał się ważną częścią składu. Byli tacy piłkarze, których widziałem na zgrupowaniach raz albo dwa razy, a potem zdobyłem z nimi mistrzostwo Europy. Są momenty, kiedy konkretni zawodnicy są drużynie potrzebni. Widziałem, że w tym momencie Krychowiak będzie nam przydatny i dlatego go powołałem. Nie ma tu wpływu to, czy kogoś lubię bardziej niż kogoś innego" - zapewnił.

Odnosząc się do czwartkowego spotkania z Wyspami Owczymi, wygranego przez biało-czerwonych 2:0 po golach Roberta Lewandowskiego (73. z karnego i 83.), Santos podkreślił, że jego zespół nie może pozwolić sobie na taki sposób gry, jaki prezentowali goście w Warszawie.

"Rywal był cofnięty w zasadzie całym zespołem pod własną bramkę, a taką defensywę trudno jest sforsować. Reprezentacja Polski z piłkarzami o takiej charakterystyce nie może być drużyną, która czeka tylko na kontrataki, która skupia się na defensywie. Coś takiego jest dla mnie nie do pomyślenia. Choć oczywiście za każdym razem, gdy pojawia się okazja do kontry, nie boimy się tego robić i potrafimy to wykorzystać" - tłumaczył.

Santos nie był zaniepokojony faktem, że Polska nie była w stanie przez ponad godzinę pokonać bramkarza teoretycznie sporo słabszego rywala.

"Pamiętajmy, że przeciwko nam zawsze gra 11 zawodników. Dużo innych ekip wygrywa mecze, strzelając gola dopiero w 70. czy 80. minucie. Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo niecierpliwi. Wiele osób sądzi, że trzeba tuż po rozpoczęciu meczu strzelić gola i wszystko od razu załatwić, ale to tak nie wygląda. Oczywiście, były rzeczy, które nam nie wychodziły tak, jak powinny, np. musimy częściej grać po ziemi, lepiej operować piłką... ale trzeba też mieć szacunek do rywali, którzy bronili się bardzo skutecznie" - podkreślił.

W kontekście szeroko omawianej w mediach nie najlepszej atmosfery wokół reprezentacji oraz PZPN wyraźnie zaznaczył, że wewnątrz zespołu nie ma problemów.

"Atmosfera w drużynie cały czas była i jest dobra. Powtarzałem to już wiele razy. Teraz najważniejsze jest to, żeby myśleć o jutrzejszym meczu. O tym, w jaki sposób zagra Albania, jak zrealizować nasz plan na to spotkanie. Znamy możliwości naszego rywala, wiemy, w jaki sposób atakuje, jak broni, jaką jej zawodnicy mają jakość indywidualną. Na tym polega moja praca, żeby przygotować na to piłkarzy. Liczy się tylko to, żeby zwyciężyć, a ostatecznie - żeby zakwalifikować się do mistrzostw Europy 2024" - powiedział Santos.

Na zakończenie konferencji prasowej selekcjoner zwrócił się do dziennikarzy i kibiców.

"Chciałbym poprosić was o jedną rzecz: żebyście jutro wszyscy byli z reprezentacją, żeby każdy kibic i każdy z was trzymał kciuki, pomagał drużynie. Jeśli chcecie kogoś krytykować, krytykujcie mnie. Jestem do tego przyzwyczajony od wielu lat. Piłkarze trenują, pracują bardzo ciężko, chcą dla tej drużyny jak najlepiej. Mamy oczywiście świadomość, że wszyscy bardzo mocno przeżyli tę porażkę w Kiszyniowie (2:3 z Mołdawią - red.), ale przecież piłkarze też. Wspierajcie zawodników i pomóżcie nam w tym, żebyśmy awansowali na Euro 2024. Jeśli chcecie w kogoś 'uderzać' - uderzajcie we mnie, ale zawsze bądźcie z drużyną" - zaapelował.

Po czterech spotkaniach Polska jest na trzecim miejscu w grupie E z sześcioma punktami. Prowadzą Czechy - osiem, a Albania jest wiceliderem z siedmioma. Dalej sklasyfikowane są Mołdawia - pięć i Wyspy Owcze - jeden.

Spotkanie Albanii z Polską zaplanowane jest w niedzielę na godzinę 20.45 w Tiranie.